Hermiona paliła trzeciego papierosa z rzędu. Pansy również się zaciągała.
- Przeoczyliśmy zasadę, zasadę ku*wa i to bardzo ważną. Ale moja matka
jej nie przeoczyła oczywiście!
- Którą?
- Partner arystokraty musi być akceptowany przez rodziców.
- I Bellatrix jest w zmowie z Lucjuszem, a on nie zaakceptuje żadnej
innej żony dla Draco niż Astoria i namówi do tego samego jej matkę.
- Co ja mu teraz powiem? – panna Black przeczesała włosy palcami.
- Nie powiesz mu prawdy?
- Zwariowałaś?! Co mu powiem? On jest dalej w ciężkim stanie. Nie może
nic wiedzieć. Słuchaj, ale to jest problem. P.R.O.B.L.E.M. -
przeliterowała – I to duży. Nawet jeśli Draco specjalnie się ze mną
prześpi będą samotni, bo ich starzy będą wybrzydzać i namawiać ich do
zgody.
- Jedno wyjście – rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Niemożliwe. Chyba, że wstąpię do śmierciożerców, a może wtedy
przebłagam Bellatrix.
- Nie chcesz tego.
- Ludzie mówią, że nie można mieć wszystkiego.
- Ludzie mówią… Nigdy nie obchodzili cię ludzie.
- Wszystko zaczęło się komplikować odkąd… – urwała Hermiona.
- Wiem odkąd – westchnęła czarnowłosa.
- Nieważne – rzekła wymijająco. – Teraz nie ma innego sposobu.
- Ty wymiękasz? Ty?
- Nie. Powiemy Austinowi i Blaise’owi. Malfoy’owi ani pary z ust.
- Przeoczyliśmy zasadę, zasadę ku*wa i to bardzo ważną. Ale moja matka
jej nie przeoczyła oczywiście!
- Którą?
- Partner arystokraty musi być akceptowany przez rodziców.
- I Bellatrix jest w zmowie z Lucjuszem, a on nie zaakceptuje żadnej
innej żony dla Draco niż Astoria i namówi do tego samego jej matkę.
- Co ja mu teraz powiem? – panna Black przeczesała włosy palcami.
- Nie powiesz mu prawdy?
- Zwariowałaś?! Co mu powiem? On jest dalej w ciężkim stanie. Nie może
nic wiedzieć. Słuchaj, ale to jest problem. P.R.O.B.L.E.M. -
przeliterowała – I to duży. Nawet jeśli Draco specjalnie się ze mną
prześpi będą samotni, bo ich starzy będą wybrzydzać i namawiać ich do
zgody.
- Jedno wyjście – rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Niemożliwe. Chyba, że wstąpię do śmierciożerców, a może wtedy
przebłagam Bellatrix.
- Nie chcesz tego.
- Ludzie mówią, że nie można mieć wszystkiego.
- Ludzie mówią… Nigdy nie obchodzili cię ludzie.
- Wszystko zaczęło się komplikować odkąd… – urwała Hermiona.
- Wiem odkąd – westchnęła czarnowłosa.
- Nieważne – rzekła wymijająco. – Teraz nie ma innego sposobu.
- Ty wymiękasz? Ty?
- Nie. Powiemy Austinowi i Blaise’owi. Malfoy’owi ani pary z ust.
***
Panna Lestrange siedziała na obiedzie w Wielkiej Sali. Nic nie zjadła.
Dowiedziała się tylko o dwóch nadchodzących wydarzeniach.
- Za tydzień odbędzie się mecz quidditcha między Slytherinem a
Gryffindorem. Poza tym wkrótce organizujemy wypad do Londynu.
- Hej, Blaise, kto zagra za Malfoy’a? Szukający i kapitan. Będzie
ciężko – westchnęła brązowowłosa.
Zaraz po posiłku pobiegła do Skrzydła Szpitalnego.
- Cześć – pochyliła się nad blondynem.
- Tęskniłem – objął ją w pasie, przyciągnął i czule pocałował.
- Ja też – szepnęła. Kochała jego dotyk, jego zapach, jego smak.
Pani Pomfrey przyglądała im się z daleka.
- Panno Black, ponieważ pani nalegała mogę wypuścić pana Malfoy’a ze
Skrzydła Szpitalnego. Ale musisz się nim dobrze zająć.
Wieczorem byli już w jego dormitorium. Hermiona leżała obok Draco,
oparta o jego ramię. Myślała o tej całej sytuacji. Dołek psychiczny,
dołek moralny.
- Muszę jeszcze potrenować przed meczem – westchnął Malfoy.
- Nie ma takiej opcji – odpowiedziała spokojnie.
- Jeden z najważniejszych meczy sezonu. Musze grać. Inaczej nie
spojrzę w oczy Gryfonom, rozumiesz?
- Malfoy, posłuchaj mnie. Nott zagra za ciebie. Gdybym nie dręczyła
Pomfrey to nie wypuściłaby cię do tej pory.
- Nie mogę leżeć bezczynnie. Muszę pomóc drużynie.
- Musisz wyzdrowieć.
- Jestem zdrowy.
- Draco! Obiecasz mi, że będziesz tutaj grzecznie leżał?
- Mam inne wyjście?
- Mój grzeczny chłopczyk – uśmiechnęła się. – Za dwa dni Gryfoni mają,
no, zamierzają mieć imprezę. Może nowe wyzwania poprawią ci humor.
- Ty mi poprawisz humor.
Wtuliła się w niego mocniej i położyła dłoń na nagim torsie chłopaka.
Bała się, że lada dzień Malfoy dowie się o wszystkim. A w końcu będzie
musiał się dowiedzieć i ona dobrze o tym wiedziała. Wiedziała, że
ewentualnego Mrocznego Znaku przed nim nie zatai. Jednak dalej nie
miała pojęcia, dlaczego tak jej zależy. Dalej nie znała słowa
„miłość”.
Dowiedziała się tylko o dwóch nadchodzących wydarzeniach.
- Za tydzień odbędzie się mecz quidditcha między Slytherinem a
Gryffindorem. Poza tym wkrótce organizujemy wypad do Londynu.
- Hej, Blaise, kto zagra za Malfoy’a? Szukający i kapitan. Będzie
ciężko – westchnęła brązowowłosa.
Zaraz po posiłku pobiegła do Skrzydła Szpitalnego.
- Cześć – pochyliła się nad blondynem.
- Tęskniłem – objął ją w pasie, przyciągnął i czule pocałował.
- Ja też – szepnęła. Kochała jego dotyk, jego zapach, jego smak.
Pani Pomfrey przyglądała im się z daleka.
- Panno Black, ponieważ pani nalegała mogę wypuścić pana Malfoy’a ze
Skrzydła Szpitalnego. Ale musisz się nim dobrze zająć.
Wieczorem byli już w jego dormitorium. Hermiona leżała obok Draco,
oparta o jego ramię. Myślała o tej całej sytuacji. Dołek psychiczny,
dołek moralny.
- Muszę jeszcze potrenować przed meczem – westchnął Malfoy.
- Nie ma takiej opcji – odpowiedziała spokojnie.
- Jeden z najważniejszych meczy sezonu. Musze grać. Inaczej nie
spojrzę w oczy Gryfonom, rozumiesz?
- Malfoy, posłuchaj mnie. Nott zagra za ciebie. Gdybym nie dręczyła
Pomfrey to nie wypuściłaby cię do tej pory.
- Nie mogę leżeć bezczynnie. Muszę pomóc drużynie.
- Musisz wyzdrowieć.
- Jestem zdrowy.
- Draco! Obiecasz mi, że będziesz tutaj grzecznie leżał?
- Mam inne wyjście?
- Mój grzeczny chłopczyk – uśmiechnęła się. – Za dwa dni Gryfoni mają,
no, zamierzają mieć imprezę. Może nowe wyzwania poprawią ci humor.
- Ty mi poprawisz humor.
Wtuliła się w niego mocniej i położyła dłoń na nagim torsie chłopaka.
Bała się, że lada dzień Malfoy dowie się o wszystkim. A w końcu będzie
musiał się dowiedzieć i ona dobrze o tym wiedziała. Wiedziała, że
ewentualnego Mrocznego Znaku przed nim nie zatai. Jednak dalej nie
miała pojęcia, dlaczego tak jej zależy. Dalej nie znała słowa
„miłość”.
***
- Severusie, ufam ci. Dlatego mam dla ciebie zadanie. Zadanie to nie
jest szczególnie niebezpieczne, ale trudne. Po prostu trudne – twarz
Lorda Voldemorta wyrażała wyłącznie powagę.
- Co mam zrobić?
- Jeden raz nie wystarczy, Severusie. Ty musisz to robić cały czas.
Czy mówią ci coś nazwiska Hermiona Lestrange-Black i Dracon Malfoy?
Czarnowłosy czarodziej zmarszczył nos w wyrazie zdziwienia, ale szybko
odpowiedział:
- Tak, panie. Uczniowie Slytherinu z szóstego roku.
- Doskonale. Masz ich pilnować, czuwać nad tą parą. Bella obiecała, że
ich nie tknie, ale nie ufam jej. Jest świetną, ale bardzo porywczą
czarownicą, a teraz szczególnie się zdenerwowała. Ty chyba dobrze
znasz potęgę miłości, prawda? Informuj mnie o nich.
Snape zacisnął zęby na samo wspomnienie o Lily. Tak, Czarny Pan znał
potęgę miłości, ale nie rozumiał znaczenia miłości mimo wszystko,
miłości mimo brudnej krwi. Dlatego zabił Lily Evans, w sumie Lily
Potter, matkę Harry’ego.
- Oczywiście, Panie. Jednak Ślizgoni niechętnie dzielą się tajemnicami
ze światem zewnętrznym.
- I właśnie tutaj jest twoja rola. Nie mam lepszego szpiega. Zależy mi
tylko na kilku miesiącach. Znam Bellatrix Lestrange, ty również i
oboje wiemy, że jeśli czegoś chce, to działa szybko. Teraz chce
zemsty. Mimo tego co powiedziałem jej, pragnie zemsty. Więc ty,
Severusie, musisz mieć, jak to mówią, oczy szeroko otwarte, zgoda?
- Zgoda.
Bo co miał powiedzieć? Że Hermiona i Draco są ostatnimi łatwymi do
szpiegowania ludźmi na tym globie?
jest szczególnie niebezpieczne, ale trudne. Po prostu trudne – twarz
Lorda Voldemorta wyrażała wyłącznie powagę.
- Co mam zrobić?
- Jeden raz nie wystarczy, Severusie. Ty musisz to robić cały czas.
Czy mówią ci coś nazwiska Hermiona Lestrange-Black i Dracon Malfoy?
Czarnowłosy czarodziej zmarszczył nos w wyrazie zdziwienia, ale szybko
odpowiedział:
- Tak, panie. Uczniowie Slytherinu z szóstego roku.
- Doskonale. Masz ich pilnować, czuwać nad tą parą. Bella obiecała, że
ich nie tknie, ale nie ufam jej. Jest świetną, ale bardzo porywczą
czarownicą, a teraz szczególnie się zdenerwowała. Ty chyba dobrze
znasz potęgę miłości, prawda? Informuj mnie o nich.
Snape zacisnął zęby na samo wspomnienie o Lily. Tak, Czarny Pan znał
potęgę miłości, ale nie rozumiał znaczenia miłości mimo wszystko,
miłości mimo brudnej krwi. Dlatego zabił Lily Evans, w sumie Lily
Potter, matkę Harry’ego.
- Oczywiście, Panie. Jednak Ślizgoni niechętnie dzielą się tajemnicami
ze światem zewnętrznym.
- I właśnie tutaj jest twoja rola. Nie mam lepszego szpiega. Zależy mi
tylko na kilku miesiącach. Znam Bellatrix Lestrange, ty również i
oboje wiemy, że jeśli czegoś chce, to działa szybko. Teraz chce
zemsty. Mimo tego co powiedziałem jej, pragnie zemsty. Więc ty,
Severusie, musisz mieć, jak to mówią, oczy szeroko otwarte, zgoda?
- Zgoda.
Bo co miał powiedzieć? Że Hermiona i Draco są ostatnimi łatwymi do
szpiegowania ludźmi na tym globie?
***
Panna Parkinson waliła nożem jak siekiera. Marchewka, którą miała
pokroić wyglądała jakby czarnowłosa przepuściła ją przez maszynkę.
Zabini siedział z posępną miną i uporczywie ignorował uwagi skrzatów,
że nic nie robi. Był to ostatni dzień ich szlabanu. Nic nie mówili,
cała sytuacja dawała się we znaki również im. Hermiona nie chodziła na
lekcje, Austin nie wiadomo dlaczego tracił kontakt z rzeczywistością,
a oni sami olewali naukę i myśleli o problemach przyjaciół. Zaraz po
wyjściu z kuchni chłopak pobiegł na boisko do quidditcha. Tam
regularnie odbywały się treningi przed meczem z Gryfonami. Musieli
wygrać, nie było innej opcji. Musieli, ale szło im jak po grudzie.
Blaise, który zastępował Draco jako kapitana co chwila raczył ich
porcją niezbyt wyszukanych epitetów. Kiedy ścigającemu udawało się
celnie rzucić, obrońca puszczał. Wszystko nawalało na kilka dni przed
rywalizacją o wszystko. Tak jakby czarna chmura problemów udzieliła
się całemu domowi. A Gryfoni jak na złość chodzili uśmiechnięci i
zadowoleni. Pansy, Blaise, Austin i Hermiona pocieszali się tylko tym,
że już jutro rozwalą imprezkę wrogów. A Draco nic nie wiedział, a
nawet myślał, że zawodnicy są w świetnej formie. Mimo to, miał plan.
pokroić wyglądała jakby czarnowłosa przepuściła ją przez maszynkę.
Zabini siedział z posępną miną i uporczywie ignorował uwagi skrzatów,
że nic nie robi. Był to ostatni dzień ich szlabanu. Nic nie mówili,
cała sytuacja dawała się we znaki również im. Hermiona nie chodziła na
lekcje, Austin nie wiadomo dlaczego tracił kontakt z rzeczywistością,
a oni sami olewali naukę i myśleli o problemach przyjaciół. Zaraz po
wyjściu z kuchni chłopak pobiegł na boisko do quidditcha. Tam
regularnie odbywały się treningi przed meczem z Gryfonami. Musieli
wygrać, nie było innej opcji. Musieli, ale szło im jak po grudzie.
Blaise, który zastępował Draco jako kapitana co chwila raczył ich
porcją niezbyt wyszukanych epitetów. Kiedy ścigającemu udawało się
celnie rzucić, obrońca puszczał. Wszystko nawalało na kilka dni przed
rywalizacją o wszystko. Tak jakby czarna chmura problemów udzieliła
się całemu domowi. A Gryfoni jak na złość chodzili uśmiechnięci i
zadowoleni. Pansy, Blaise, Austin i Hermiona pocieszali się tylko tym,
że już jutro rozwalą imprezkę wrogów. A Draco nic nie wiedział, a
nawet myślał, że zawodnicy są w świetnej formie. Mimo to, miał plan.
***
Astoria razem z Pansy, Hermioną i Zabinim zgodnie postanowili, że
Malfoy musi się dowiedzieć o sprawie ślubu. A powiedzieć miała mu o
tym oczywiście Hermiona.
- Ja już zdecydowałam. Nie ma wyjścia. Wstąpię do śmierciożerców. To
jedyna szansa.
Wszyscy milczeli.
- Powiem mu to, mam nadzieję, że zrozumie.
Dziewczyna nie była świadoma, że za ścianą stoi nauczyciel eliksirów i
przysłuchuje się jej słowom.
- Słuchajcie, kłótnia z Bellatrix nie ma sensu. Okłamywanie Draco też
nie. Powiem mu jutro wieczorem.
Snape wrócił do swojego gabinetu. Wysłał sygnał do Lorda Voldemorta i
po chwili zobaczył jego twarz w kominku. Przekazał mu, co wie.
- Obserwuj wypadki – wysyczał czarnoksiężnik. – Nie wiadomo o co
chodzi, ale wiadomo, kto maczał w tym palce. Nie próbuj nawiązać z
nimi kontaktu, bo tylko wzbudzisz ich podejrzenia. Szpieguj i
obserwuj. A co nowego w Hogwarcie, Severusie?
- Nauczyciel Opieki nad Magicznymi Stworzeniami planuje odejść ze
względu na stan zdrowia.
- Doskonale. Wybiorę kogoś, kto zajmie to miejsce. Im więcej naszych
ludzi w szkole, tym lepiej.
Malfoy musi się dowiedzieć o sprawie ślubu. A powiedzieć miała mu o
tym oczywiście Hermiona.
- Ja już zdecydowałam. Nie ma wyjścia. Wstąpię do śmierciożerców. To
jedyna szansa.
Wszyscy milczeli.
- Powiem mu to, mam nadzieję, że zrozumie.
Dziewczyna nie była świadoma, że za ścianą stoi nauczyciel eliksirów i
przysłuchuje się jej słowom.
- Słuchajcie, kłótnia z Bellatrix nie ma sensu. Okłamywanie Draco też
nie. Powiem mu jutro wieczorem.
Snape wrócił do swojego gabinetu. Wysłał sygnał do Lorda Voldemorta i
po chwili zobaczył jego twarz w kominku. Przekazał mu, co wie.
- Obserwuj wypadki – wysyczał czarnoksiężnik. – Nie wiadomo o co
chodzi, ale wiadomo, kto maczał w tym palce. Nie próbuj nawiązać z
nimi kontaktu, bo tylko wzbudzisz ich podejrzenia. Szpieguj i
obserwuj. A co nowego w Hogwarcie, Severusie?
- Nauczyciel Opieki nad Magicznymi Stworzeniami planuje odejść ze
względu na stan zdrowia.
- Doskonale. Wybiorę kogoś, kto zajmie to miejsce. Im więcej naszych
ludzi w szkole, tym lepiej.
***
Następnego dnia odbył się zapowiedziany wypad do Londynu. Zdarza się
on rzadko, więc wszyscy uczniowie – z wyjątkiem Draco – się tam udali.
Był to wprost wymarzony dzień dla uczniów Gryffindoru. Mogli kupić
najlepszy towar tuż przed imprezą. Kiedy wszyscy wyszli, blondyn
podniósł się w końcu z łóżka i wykonał poranną toaletę. Draco Malfoy
nigdy nie odpuszcza. Draco Malfoy zawsze ma to, czego chce. W myśl
tych zasad wziął do ręki swojego Nimbusa 2005 i wyjął z komórki na
miotły piłki do quidditcha, w tym złotego znicza. Poszedł na boisko
trenować. Był pewien, że nikt się nie dowie o jego tajnych
ćwiczeniach. Był czwartek, a blondyn uwziął się, aby grać w
niedzielnym meczu. To była chyba jedyna okazja do ćwiczeń. Szło mu
świetnie. I tak jak przypuszczał, nic się nie działo. Był już całkiem
zdrowy i nie rozumiał, po co ta przeklęta Black każe mu leżeć, jak
dziadowi na emeryturze. W tym samym czasie Hermiona wybierała z
przyjaciółmi łajnobomby, które miały być zrzucone na Pokój Wspólny
Gryffindoru. Jednocześnie zastanawiali się, jak jeszcze umilić życie
Gryfonom.
- Czas zacząć zabawę – oznajmiła Pansy i poszła przodem, a reszta bez
zastanowienia ruszyła za nią.
- Dzień dobry, madame Malkin!
- O, dzień dobry, Pansy! W czym mogę ci pomóc?
- Jest taka jedna sprawa – czarnowłosa szepnęła coś kobiecie do ucha.
- Oczywiście nie za darmo.
- Oczywiście. Jak sobie życzysz – zgodziła się madame Malkin.
- Przeleję pani co nieco na konto. Dziękuję.
Wyszli ze sklepu, aby po chwili obserwować wściekłe Gryfonki
opuszczające sklep z wiadomością, że nie ma na razie nowych sukienek,
a stare zostały już sprzedane.
- Dalsza część akcji? – uniósł brwi Zabini.
Hermiona uchwyciła jego spojrzenie.
- Nie zamkniesz wszystkich monopolowych, idioto.
- Pewnie, że nie. Przecież nie chcemy odwołać „party hard”, a jedynie
zmienić bieg wydarzeń. Idziemy na Nokturna. U Borgina&Burke’a jest
eliksir pożądania. Wystarczy, że dolejemy go najbrzydszym dziewczynom
do kieliszka. Uszczęśliwimy parę brzydulek, a gdy nasi przyjaciele się
z nimi obudzą to chyba popełnią samobójstwo – rechotał Zabini.
Wszyscy mu wtórowali. Choć na chwilę zapomnieli o dręczących ich
problemach i byli naprawdę szczęśliwi. Nie zwrócili nawet uwagi na
Austina, który biernie we wszystkim uczestniczył i nie powiedział
nawet jednego słowa. Był bowiem obecny przy przyjaciołach tylko
ciałem, a jego dusza błądziła w okolicach dalekiego Durmstrangu i
dalekiej miłości.
on rzadko, więc wszyscy uczniowie – z wyjątkiem Draco – się tam udali.
Był to wprost wymarzony dzień dla uczniów Gryffindoru. Mogli kupić
najlepszy towar tuż przed imprezą. Kiedy wszyscy wyszli, blondyn
podniósł się w końcu z łóżka i wykonał poranną toaletę. Draco Malfoy
nigdy nie odpuszcza. Draco Malfoy zawsze ma to, czego chce. W myśl
tych zasad wziął do ręki swojego Nimbusa 2005 i wyjął z komórki na
miotły piłki do quidditcha, w tym złotego znicza. Poszedł na boisko
trenować. Był pewien, że nikt się nie dowie o jego tajnych
ćwiczeniach. Był czwartek, a blondyn uwziął się, aby grać w
niedzielnym meczu. To była chyba jedyna okazja do ćwiczeń. Szło mu
świetnie. I tak jak przypuszczał, nic się nie działo. Był już całkiem
zdrowy i nie rozumiał, po co ta przeklęta Black każe mu leżeć, jak
dziadowi na emeryturze. W tym samym czasie Hermiona wybierała z
przyjaciółmi łajnobomby, które miały być zrzucone na Pokój Wspólny
Gryffindoru. Jednocześnie zastanawiali się, jak jeszcze umilić życie
Gryfonom.
- Czas zacząć zabawę – oznajmiła Pansy i poszła przodem, a reszta bez
zastanowienia ruszyła za nią.
- Dzień dobry, madame Malkin!
- O, dzień dobry, Pansy! W czym mogę ci pomóc?
- Jest taka jedna sprawa – czarnowłosa szepnęła coś kobiecie do ucha.
- Oczywiście nie za darmo.
- Oczywiście. Jak sobie życzysz – zgodziła się madame Malkin.
- Przeleję pani co nieco na konto. Dziękuję.
Wyszli ze sklepu, aby po chwili obserwować wściekłe Gryfonki
opuszczające sklep z wiadomością, że nie ma na razie nowych sukienek,
a stare zostały już sprzedane.
- Dalsza część akcji? – uniósł brwi Zabini.
Hermiona uchwyciła jego spojrzenie.
- Nie zamkniesz wszystkich monopolowych, idioto.
- Pewnie, że nie. Przecież nie chcemy odwołać „party hard”, a jedynie
zmienić bieg wydarzeń. Idziemy na Nokturna. U Borgina&Burke’a jest
eliksir pożądania. Wystarczy, że dolejemy go najbrzydszym dziewczynom
do kieliszka. Uszczęśliwimy parę brzydulek, a gdy nasi przyjaciele się
z nimi obudzą to chyba popełnią samobójstwo – rechotał Zabini.
Wszyscy mu wtórowali. Choć na chwilę zapomnieli o dręczących ich
problemach i byli naprawdę szczęśliwi. Nie zwrócili nawet uwagi na
Austina, który biernie we wszystkim uczestniczył i nie powiedział
nawet jednego słowa. Był bowiem obecny przy przyjaciołach tylko
ciałem, a jego dusza błądziła w okolicach dalekiego Durmstrangu i
dalekiej miłości.
***
Gdy towarzystwo wróciło do Hogwartu, Malfoy nie wzbudzając podejrzeń
leżał w łóżku i gdy usłyszał zbliżające się kroki udał, że czyta.
- Cześć. Ty czytasz? – uniosła brwi Hermiona.
- Widzisz do czego zmusiła mnie twoja nieobecność? – uśmiechnął się.
- Do czytania do góry nogami? Nie błaźnij się, Malfoy.
Blondyn dopiero teraz spostrzegł, że litery są odwrócone.
- No dobra, dobra, jestem leniwy i nic nie robię.
- To w takim razie chyba pójdziemy do wieży Gryffindoru bez ciebie.
W odpowiedzi rzucił w nią poduszką.
- Chcesz wojny?
Usiadła obok niego i zaczęła go łaskotać. Jednak Malfoy był
silniejszy, przyciągnął ją do siebie i ich języki zatańczyły w tańcu
namiętności.
- Takie kary to ja lubię – wymruczał blondyn.
- Co dobre, szybko się kończy. Wstawaj! Pozwalam ci. Idziemy odwiedzić
naszych przyjaciół – zironizowała.
Gdy tylko wyszli, spotkali Blaise’a, Pansy i Austina. Z wieży
południowej dobiegała już muzyka. Rzucili na siebie zaklęcia zwodzące
i ruszyli. Wbiegli po schodach, podali wcześniej podsłuchane hasło i
bez problemu weszli. Stanęli na szczycie schodów prowadzących do
dormitoriów dziewczyn. Austin oparł się ciężko o balustradę, ale nie
zwrócili na to uwagi.
- Plan jest taki – zaczęła Pansy. – Austin i Blaise zostają tutaj i
zrzucają parę łajnobomb, gdy impreza się rozkręci. Tylko celnie. W
ludzi macie rzucać. Hermiona najpierw dosypuje eliksir pożądania, a
potem pomaga mi i Draco. My sprawdzamy pokoje i wyrzucamy eliksiry na
kaca. Teraz największe piekło czeka ich po imprezie – uśmiechnęła się
wrednie. Dziewczyny odeszły z Malfoy’em, a Blaise przyglądał się
Gryfonom. Dziewczyny tańczyły w spódniczkach lub szortach, bo nic
zastępczego nie miały. Sukienki na poprzednie zabawy były skrupulatnie
zniszczone przez Hermionę i Pansy. Wszyscy świetnie się bawili. Byli
dość mocno pijani. Po chwili zobaczył, że Weasley idzie z Amandą* w
kierunku dormitorium. To był znak, że panna Black wykonała bezbłędnie
swoje zadanie. Zabini wykorzystał ten moment i zrzucił jedną
łajnobombę. Bardzo celnie. Wprost na Ginny Weasley. Ruda zaczęła
panikować, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, wszyscy byli zbyt pijani.
Niedługo poleciało kilka kolejnych pocisków, a trafieni pognali do
łazienek. Ślizgon uśmiechnął się do siebie. Nie zwrócił uwagi, że jego
przyjaciel jest nieobecny duchem. A Austin wsłuchiwał się w słowa
piosenki, która właśnie leciała:
leżał w łóżku i gdy usłyszał zbliżające się kroki udał, że czyta.
- Cześć. Ty czytasz? – uniosła brwi Hermiona.
- Widzisz do czego zmusiła mnie twoja nieobecność? – uśmiechnął się.
- Do czytania do góry nogami? Nie błaźnij się, Malfoy.
Blondyn dopiero teraz spostrzegł, że litery są odwrócone.
- No dobra, dobra, jestem leniwy i nic nie robię.
- To w takim razie chyba pójdziemy do wieży Gryffindoru bez ciebie.
W odpowiedzi rzucił w nią poduszką.
- Chcesz wojny?
Usiadła obok niego i zaczęła go łaskotać. Jednak Malfoy był
silniejszy, przyciągnął ją do siebie i ich języki zatańczyły w tańcu
namiętności.
- Takie kary to ja lubię – wymruczał blondyn.
- Co dobre, szybko się kończy. Wstawaj! Pozwalam ci. Idziemy odwiedzić
naszych przyjaciół – zironizowała.
Gdy tylko wyszli, spotkali Blaise’a, Pansy i Austina. Z wieży
południowej dobiegała już muzyka. Rzucili na siebie zaklęcia zwodzące
i ruszyli. Wbiegli po schodach, podali wcześniej podsłuchane hasło i
bez problemu weszli. Stanęli na szczycie schodów prowadzących do
dormitoriów dziewczyn. Austin oparł się ciężko o balustradę, ale nie
zwrócili na to uwagi.
- Plan jest taki – zaczęła Pansy. – Austin i Blaise zostają tutaj i
zrzucają parę łajnobomb, gdy impreza się rozkręci. Tylko celnie. W
ludzi macie rzucać. Hermiona najpierw dosypuje eliksir pożądania, a
potem pomaga mi i Draco. My sprawdzamy pokoje i wyrzucamy eliksiry na
kaca. Teraz największe piekło czeka ich po imprezie – uśmiechnęła się
wrednie. Dziewczyny odeszły z Malfoy’em, a Blaise przyglądał się
Gryfonom. Dziewczyny tańczyły w spódniczkach lub szortach, bo nic
zastępczego nie miały. Sukienki na poprzednie zabawy były skrupulatnie
zniszczone przez Hermionę i Pansy. Wszyscy świetnie się bawili. Byli
dość mocno pijani. Po chwili zobaczył, że Weasley idzie z Amandą* w
kierunku dormitorium. To był znak, że panna Black wykonała bezbłędnie
swoje zadanie. Zabini wykorzystał ten moment i zrzucił jedną
łajnobombę. Bardzo celnie. Wprost na Ginny Weasley. Ruda zaczęła
panikować, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, wszyscy byli zbyt pijani.
Niedługo poleciało kilka kolejnych pocisków, a trafieni pognali do
łazienek. Ślizgon uśmiechnął się do siebie. Nie zwrócił uwagi, że jego
przyjaciel jest nieobecny duchem. A Austin wsłuchiwał się w słowa
piosenki, która właśnie leciała:
Ile dałbym, by zapomnieć Cię,**
Wszystkie chwile te,
Które są na nie,
Bo chcę (Bo chcę)
Nie myśleć o tym już,
Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia,
Niczym zaległy kurz,
Tak już (Tak już)
Po prostu nie pamiętać,
Sytuacji, w których serce klęka,
Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty!
Wszystkie chwile te,
Które są na nie,
Bo chcę (Bo chcę)
Nie myśleć o tym już,
Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia,
Niczym zaległy kurz,
Tak już (Tak już)
Po prostu nie pamiętać,
Sytuacji, w których serce klęka,
Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty!
Austin zastanawiał się jak mogą przy tym tańczyć. Po wsłuchaniu się w
słowa myślał, że wykonawca śpiewa o nim, o jego uczuciach.
słowa myślał, że wykonawca śpiewa o nim, o jego uczuciach.
Znowu widzę Ciebie,
Przed swoimi oczami,
Znowu zasnąć nie mogę,
Owładnięty marzeniami,
Wszystko poświęcam myśli,
Że byłaś kiedyś blisko,
Kiedy czułem Ciebie obok,
Wtedy czułem ze mam wszystko,
Tyle zostało po mnie,
Tylko Ty i setki wspomnień,
Ile dałbym za to,
By móc o tym już zapomnieć,
Teraz nie ma Nas
I nie chce być tam,
Gdzie Ty jesteś,
Znowu staniesz przede mną,
Zawsze robisz mi to we śnie,
Będę patrzył jak odchodzisz,
Chociaż chciałbym się odwrócić,
Będę myślał ile dałbym komuś,
Kto by czas zawrócił,
Kto by zatrzymał wskazówki,
Tylko na ten jeden moment,
W chwili, w której Cię poznałem,
Poszedłbym już w drugą stronę.
Przed swoimi oczami,
Znowu zasnąć nie mogę,
Owładnięty marzeniami,
Wszystko poświęcam myśli,
Że byłaś kiedyś blisko,
Kiedy czułem Ciebie obok,
Wtedy czułem ze mam wszystko,
Tyle zostało po mnie,
Tylko Ty i setki wspomnień,
Ile dałbym za to,
By móc o tym już zapomnieć,
Teraz nie ma Nas
I nie chce być tam,
Gdzie Ty jesteś,
Znowu staniesz przede mną,
Zawsze robisz mi to we śnie,
Będę patrzył jak odchodzisz,
Chociaż chciałbym się odwrócić,
Będę myślał ile dałbym komuś,
Kto by czas zawrócił,
Kto by zatrzymał wskazówki,
Tylko na ten jeden moment,
W chwili, w której Cię poznałem,
Poszedłbym już w drugą stronę.
Austin nie zwracał uwagi na to, co się wokół niego działo. A działo
się sporo. Zabini zrzucił już wszystkie łajnobomby, co w efekcie
spowodowało zniknięcie jednej trzeciej Gryfonów. Hermiona
poinformowała, że wszyscy z eliksirem w drinkach są już w dormitoriach
z partnerami, a Draco i Pansy, że cały zapas eliksiru na kaca wyleciał
przez okno i roztrzaskał się na dziedzińcu. Austin słuchał dalej:
się sporo. Zabini zrzucił już wszystkie łajnobomby, co w efekcie
spowodowało zniknięcie jednej trzeciej Gryfonów. Hermiona
poinformowała, że wszyscy z eliksirem w drinkach są już w dormitoriach
z partnerami, a Draco i Pansy, że cały zapas eliksiru na kaca wyleciał
przez okno i roztrzaskał się na dziedzińcu. Austin słuchał dalej:
Ile dałbym, by zapomnieć Cię,
Wszystkie chwile te,
Które są na nie,
Bo chcę (Bo chcę)
Nie myśleć o tym już,
Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia,
Niczym zaległy kurz,
Tak już (Tak już)
Po prostu nie pamiętać,
Sytuacji, w których serce klęka,
Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty!
Wszystkie chwile te,
Które są na nie,
Bo chcę (Bo chcę)
Nie myśleć o tym już,
Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia,
Niczym zaległy kurz,
Tak już (Tak już)
Po prostu nie pamiętać,
Sytuacji, w których serce klęka,
Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty!
To był sen na jawie,
Gdy marzenia się spełniały,
Wszystko takie realne,
Chwile szybko tak mijały,
Tylko My, zamknięci w czterech ścianach,
A tak wolni,
A ważna Ty byłaś obok,
A ja czułem się spokojny,
Pamiętasz jeszcze?
Gdy marzenia się spełniały,
Wszystko takie realne,
Chwile szybko tak mijały,
Tylko My, zamknięci w czterech ścianach,
A tak wolni,
A ważna Ty byłaś obok,
A ja czułem się spokojny,
Pamiętasz jeszcze?
Austin ocknął się nagle, bo muzyka ucichła. To panna Black w ten
sposób podsumowała akcję psucia imprezy. Zaraz po tym powlekli się
razem do Pokoju Wspólnego Slytherinu. A każdy głowę miał zaprzątniętą
czarnymi myślami. Każdy oprócz Draco. Osgood myślał o Laurze, a reszta
o tym, co czeka Draco, Hermionę i Astorię.
sposób podsumowała akcję psucia imprezy. Zaraz po tym powlekli się
razem do Pokoju Wspólnego Slytherinu. A każdy głowę miał zaprzątniętą
czarnymi myślami. Każdy oprócz Draco. Osgood myślał o Laurze, a reszta
o tym, co czeka Draco, Hermionę i Astorię.
***
* Postać wymyślona, epizodyczna.
** Jeden osiem L – „Jak zapomnieć”
** Jeden osiem L – „Jak zapomnieć”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz