Ciemny tunel. Lekkie światło padające z różdżek.
-Malfoy, zwolnij trochę…
-Nie zdążymy na czas.
- Zwolnij ku*wa, bo naprawdę nie zdążysz, ale wyjść z tego tunelu!
-Dobra, co nie zmienia faktu, że Longbottom porusza się szybciej niż ty!
-Tak, bo on nie dźwiga 20 butelek – rzuciła mu ironiczne spojrzenie.
-Podobno jesteś kobietą samodzielną – odparował.
-Co nie znaczy, że zasilam reprezentację sztangistek – warknęła.
Nagle usłyszała huk. Odwróciła głowę i zobaczyła, że Draco trzyma dłoń przy głowie. Odłożyła butelki i podbiegła do niego. Przyświeciła sobie różdżką.
-Co ci jest?
-Nic takiego, drobne rozcięcie, je**ny tunel… oooo Black, a od kiedy ty się tak o mnie martwisz?
-Martwię się o whisky. Ktoś je musi donieść - odgryzła się. Reszta drogi upłynęła im w milczeniu.
***
-Co tak długo? - Blaise delikatnie zdjął Pansy z kolan i podszedł do Draco i Hermiony. Malfoy już miał coś powiedzieć, ale widząc spojrzenie Lestrange-Black zamilkł.
- Problemy techniczne – uśmiechnęła się słodko - idę do Austina.
-Nowy? – zapytali jednocześnie Blaise i Pansy śmiejąc się.
-Uhm - mruknęła i wyszła kręcąc biodrami.
-A ty z kim dziś balujesz Smoku?
-Znajdzie sie jakaś - mruknął i opadł na fotel.
-Zawołajcie czwartoklasistów – mają wszystko tu pięknie, ładnie przygotować - Astoria weszła właśnie do Pokoju Wspólnego.
-A co ze Snape’m? - zainteresowała się Parkinson.
-Money, money - zanucił Draco i uśmiechnął się szeroko. Wspaniały dom – wszystko za pieniądze i wygląd.
***
-Zaprosiłem paru Krukonów – rzucił w ich stronę jeden z uczniów przygotowujących Pokój Wspólny do imprezy. Nie spodobało się to Hermionie, która uniosła brwi i zapytała słodkim głosem:
- A czy ktoś z nas ci na to pozwolił?
-No nieme - zaczął się tłumaczyć chłopak – ale to moi kumple. Przecież zawsze przychodzili. Są w porządku.
Panna Black podniosła sie z fotela i podeszła do niego. Oparła rękę o jego ramię.
-Skarbie-zaczęła, a on aż drgnął. Jej idealne ciało robiło wrażenie na każdym, szczególnie w tak seksownym stroju jak czerwona sukienka, a raczej maksymalnie poskracana i powycinana tkanina, która ledwo zakrywała jej tyłek. -A wiesz co to znaczy impreza zamknięta? –kontynuowała -Jak nie wiesz to znaczy, że nikt spoza Slytherinu nie przejdzie - przejechała dłonią po jego torsie i wróciła na miejsce. Wyłożyła nogi na stół i czekała aż zaskoczony chłopak załatwi sprawę.
-Niezła jesteś – skwitował Austin, a ona nie zwracając uwagi na towarzystwo usiadła na nim okrakiem i otworzyła butelkę whisky.
-Zaczynamy imprezkę – pociągnęła zdrowy łyk, co juz nikogo w Slytherinie nie szokowało, bo wszyscy wiedzieli, że dziewczyny stąd piją jak ich ojcowie. Pocałowała Austina i wstała -Dobra włączać muzykę.
Kilka minut później sala wypełniła się Ślizgonami. Co drugi trzymał butelkę whisky w ręce. Było pewne, że nikt nie wyjdzie stąd „żywy”. Po kilku godzinach Hermiona i Austin byli już po „numerku”, a większość załogi leżała na fotelach lub wykonywała dzikie ruchy na parkiecie.”Szl*g” - pomyślała. Osgood też już drzemał, a ona potrzebowała czyjejś pomocy. Pomocy osoby, która wychodząc poza teren lochów nie pobudzi całego zamku. Rozejrzała się. Tak, Malfoy wyglądał na przytomnego. Siedział w fotelu i popijał wódkę. Podeszła do niego.
-Idziemy. Pilne – powiedziała i pociągnęła go za rękę. Jego dłonie od razu powędrowały na jej talię. Rzuciła mu jedynie rozbawione spojrzenie. Wyszli na korytarz.
-Może lepiej chodźmy do mnie – powiedział z uśmieszkiem.
-Tez cię kocham Malfoy, ale musisz mi pomóc.
- Nie ma sprawy skarbie. To od czego zacząć? – włożył jej dłoń pod bluzkę
-Malfoy! Łapy przy sobie. Ważne, serio – jęknęła, ale zamknął jej usta pocałunkiem.
-Co aż taki jestem zły? – zaśmiał się.
-Posłuchaj mnie do cholery! – odsunęła go delikatnie -Jeszcze mnie za to będziesz błogosławił jutro rano.
-Nie spinaj się kotku – mruknął. ”Co jest? Żadna mi się jeszcze nie oparła” – pomyślał.
-Słuchaj, nie przygotowaliśmy eliksiru na kaca.
- Wiec myślisz o tym co ja?
-Zapasy Snape’a. Ale musisz pomóc. Ściągnęła szpilki, żeby nie stukać i ruszyli w kierunku jednego z lochów.
-Stój-szepnęła Hermiona. Usłyszeli kroki.
-Filch – pomyśleli jednocześnie, a Malfoy złapał ją szybko i przycisnął swoim ciałem do wnęki w ścianie.
-Udusisz mnie – szepnęła. – Ale ładne masz perfumy – zachichotała.
-Wiem-odpowiedział uwodzicielsko. Minęła chwilka.
-Przeszedł już – szepnęła, a on stał dalej -Rusz się.
-A co jeśli tak mi jest dobrze?
-Malfoy, ty to zawsze tylko jedno -pocałowała go. -Chłopczyk zadowolony? To chodź.
***
Pisk. Miękkie ramiona.
-Malfoy – szepnęła -Sorry.
-Nie ma sprawy-uśmiechnął się i ją postawił. Sama nie wiedziała, co się stało, że zleciała z tej drabiny. Eliksir był bardzo wysoko, a jej chyba zakręciło się w głowie od alkoholu. Chciała wejść ponownie, ale Malfoy ją wyprzedził.
-Ja to zrobię.
-Czyżby budził się w tobie gentelman? – nie mogła się powstrzymać od tej uwagi.
-Kto wie – rzucił tajemniczo i oboje wybuchnęli śmiechem.
***
Położyli eliksiry w schowku na miotły. To było ustalone przez wszystkich uczniów Slytherinu miejsce. Było tak od lat. Kiedy ktoś budził się rano zawsze wiedział, gdzie szukać boskiego nektaru. Już mieli wyjść. Malfoy pociągnął za klamkę i…
-Jesteś idiotą – spojrzała na niego. Trzymał w ręce wyrwaną klamkę. – Bez klamki nawet Alohomora nie podziała.
-Wyluzuj na pewno jest jakieś zaklęcie, które to naprawi.
-Jasne, że jest, ale ja nie jestem Granger, żebym wiedziała, które to – usiadła opierając sie o ścianę. Usiadł obok niej.
-Nie wściekaj się kotku. Spędzisz noc w miłym towarzystwie. Wiesz jaki jest najlepszy lek na klaustrofobię?
Rzuciła mu rozbawione spojrzenie.
-Bo wiesz ja chyba mam klaustrofobię – objął ją.
-Malfoy…
-Skarbie
-Kretyn
-Kochanie
Zaczął ją całować. A ona to odwzajemniała. No bo co jej zależy? I tak są tu uwięzieni na całą noc, jak nie dłużej
Fajneee ;)
OdpowiedzUsuńTo będzie to samo co na onecie?
Pozdrawiam, Catherine ;*
Tak. Wiesz na onecie bardzo mało komentów i najpierw wrzucę tu te 9 rozdziałów, a potem będę na bieżąco wrzucac i na onet i tutaj ;)
OdpowiedzUsuńHeh , wreszcie :P Wolę bardzoej blogspot :P i napewno przybędzie ci tutaj czytających
OdpowiedzUsuń