sobota, 31 sierpnia 2013

Liebster Blog Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10 pytać otzrymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 10 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Nominację otrzymałam od: dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com

Dziękuję bardzo :)

Nominuję:

1. marco-kamila-bvb.blogspot.com
2. bvb-ada-story.blogspot.com
3. bujaniewchmurach.blogspot.com
4. dramione-historie.blogspot.com
5. dramione-lovers.blogspot.com
6. marco-reus-forever.blogspot.com
7. brokensmile-larry.blogspot.com

Nominowałam blogi, które czytają moi bliscy znajomi, ponieważ ja już naprawdę nie mam kogo ;C. I tak jest tylko 7 ;C.


Odpowiedzi na pytania:

1. Jaka jest Twoja ulubiona postać z "Harry'ego Pottera" i dlaczego?
Bellatrix Lestrange, bo jest bardzo podobna do mnie, podoba mi się jej wierność i oddanie swojemu panu. Imponuje swa odwagą.
2. Gdybyś mógł/mogła zadecydować o tym, do jakiego domu w Hogwarcie będziesz należeć, to jaki byłby Twój wybór?

Slytherin oczywiście :).
3. Który parring według Ciebie jest lepszy? Dramione czy Romione?

Dramione.
4. Czytasz dużo blogów o postaciach z "Harry'ego Pottera"?

Tak, wiele :)
5. Kto jest Twoim ulubionym aktorem/aktorką ?

Helena Bonham Carter.
6. 
Jaka jest Twoja ulubiona książka oprócz "Harry'ego"?

"Zerwane zaręczyny" Agaty Christie
7. Jak myślisz ? Kto byłby lepszym dyrektorem Hogwartu ? Lord Voldemort czy Remus Lupin ?

Zależy z jakiego punktu widzenia Ja jako Ślizgonka jestem za Voldemortem, ale dla reszty pewnie lepszy byłby Lupin..
8. 
Jaka jest Twoja specjalność? Eliksiry, transmutacja, zaklęcia, zielarstwo czy inny przedmiot w Hogwarcie ? Jeśli inny, to napisz jaki :)

Czarna magia, którą nielegalnie praktykuję :D.
9. 
Śmierciożercy czy Zakon Feniksa ?

Śmierciożercy <3
10.
Jaki jest Twój ulubiony parring ?

Wiem, że to nieskromne, ale dramione, które sama tworzę - czyli oboje ze Slytherinu.

Moje pytania:

1. Ulubiony kolor?
2. Jesteś tolerancyjny/a?
3. Masz jakąś fobię?
4. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?
5. Jaki jest twój ulubiony zapach?
6. Jakiej muzyki słuchasz?
7. Chciałbyś/chciałabyś być nieśmiertelnym?
8. Co myślisz o hejterach?
9. Za co byłabyś/byłbyś w stanie oddać życie?
10. Ile masz lat?




wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 21 - Przebudzenie

Musze przyznac, że się na Was zawiodłam. Tylko jeden komentarz pod ostatnia notką. Serio tylko na tyle Was stac?
Jeśli chcecie mnie o cokolwiek zapytać, porozmawiać lub wrzucić coś co waszym zdaniem poprawia wenę zapraszam na: ask.fm/kari1612     Jeśli ktoś jest zainteresowany założyłam drugiego bloga, na którym na razie jest tylko prolog, ale nie jest on o temtyce potterowskim. Możecie zobaczyc tutaj: miloscwswietlereflektorow.blogspot.com
zapraszam do komentowania!
_____________________________________


Dla Karolci, bo jej obiecałam ;* <3 I dla Kasi, bo czeka <3
"Pa­nie, dziękuję Ci za uczu­cie tęskno­ty, która uświada­mia mi kto jest dla mnie tak ważny.... " - autor nieznany
Było południe. Mimo, że świeciło słońce panował przejmujący chłód. Trzasnęły drzwi szpitala. Ubrana na czarno postać maszerowała raźno korytarzem. Stukała obcasami z ćwiekami i poprawiała swoje włosy w kolorze tlenionego blondu. Rozglądnęła się i zdecydowanym krokiem skierowała do recepcji. Kobieta w białym fartuchu skrupulatnie notowała coś za ladą. Blondynka chrząknęła, a gdy recepcjonistka popatrzyła na nią znad okularów, oznajmiła władczo:
- Chce wiedzieć, w której sali i na którym piętrze leży Malfoy.
- A imię?
- Nie znam jego imienia. Wystarczyć ma nazwisko! - wyrecytowała jednym tchem.
- Jest pani osobą z jego rodziny?
- Nie. Jeszcze - uniosła brew.
- W takim razie nie mogę pani udzielać takich informacji.
- Ale jestem ja dziewczyną jego! - wykrzyknęła oburzona.
- Z tego co mi wiadomo dziewczyna pana Malfoy'a jest teraz przy nim - stwierdziła powątpiewająco kobieta.
- To widać niewiele ci wiadomo - odparła bezczelnie. - Ona kłamie na pewno!
- Przyjechała karetką razem z nim. I zna jego imię - uśmiechnęła się ironicznie.
- Pożałujesz ty, że nie pomogłaś mi! - oburzyła się i pomaszerowała schodami na górę.

***

Powieki Dracona Malfoy'a drgnęły i otworzyły się. Patrzył nieprzytomnie, jego oczy nie wyrażały niczego. Mrugnął. Panna Black wstrzymała oddech, ściskając jego dłoń. Po kilku minutach blondyn delikatnie odwrócił głowę i utkwił wzrok w dziewczynie.
Nagle usłyszała kroki na korytarzu. Drzwi otworzyły się z rozmachem i do sali wpadła Katherina we własnej osobie.
- Jesteś wreszcie Malfoy? Obudził się on?
W Hermionie krew zawrzała i mimowolnie położyła rękę na różdżce spoczywającej w jej kieszeni.
- Co ty tu robisz? - warknęła.
- Odwiedzam mojego chłopaka, a co robisz ty tutaj?
- Jakiego ku*wa chłopaka?! Znacie się jeden wieczór! - krzyknęła szatynka.
- Nam wystarczy widać.
Panna Lestrange wyciągnęła różdżkę:
- A zgadnij ile czasu mi wystarczy do zrobienia ci krzywdy, ty dziwko!
- Czyżby zazdrosna?
- Przez ciebie tu teraz leży! Jak śmiesz się tu w ogóle pokazywać?!
- Nie moje, skarbie, i dobrze wiesz to.
- Ja tu jestem, bo powinnam. W końcu zostawił ciebie, aby powlec się do łazienki za mną! Jesteś jego kolejną zabawką, kuzyneczko - zakończyła z jadowitą słodyczą Hermiona.
- Przesadziłaś - blondynka skierowała w nią swoją różdżkę.
- Nie wygrasz ze mną - uśmiechnęła się wrednie.
- Chcesz się przekonać?
- Nie tutaj.
- Tchórzysz?
- Ja pie**ole, blondynki serio są głupie! - wskazała głową na Malfoy'a. - Chcesz go jeszcze bardziej uszkodzić?
Blondyn patrzył na nie uważnie, nie miał siły nawet podnieść głowy. Panna Black nie opuszczając różdżki zbliżyła się do niego. Patrzyła na chłopaka z troską. Chciała go przytulić, pochylić się nad nim, ale nie mogła. Przez tą wredną małpę - jej własną kuzynkę. W tej chwili Katherina również zbliżyła się do jego łóżka.
- Cześć kochanie - zaświergotała.
Ślizgonka wymierzyła jej siarczysty policzek.
- Odwal się od mojego przyjaciela, ty ku*wo! Jeśli chcesz wiedzieć, to obstawiam, że w najbliższym czasie nie będzie zdolny, by cię przelecieć, więc nie masz tu czego szukać!
- Ach, tak? Ciekawe... - zaczęła.
- Znam go ponad sześć lat, a ty kilka godzin, więc nie udawaj zatroskanej. Wróciłaś, bo wczoraj nie upiłaś go na tyle, żeby się z tobą przespał. Masz dwa wyjścia: albo stąd wyjdziesz albo się wyniesiesz!
 - Mnie się nie pozbędziesz łatwo. Wrócę jak chłopak mój będzie kontaktował. Wtedy ty zobaczysz kto jest lepszy! Z głowy wybij sobie go - już jest mój.
Katherina wyszła powiewając blond włosami. Panna Black powoli schowała różdżkę do kieszeni i kucnęła przy Draco. Słyszała, że oddychał, był obudzony, ale jego stalowe tęczówki pozostawały zupełnie bez wyrazu. Delikatnie oparła głowę na jego torsie i ścisnęła jego dłoń. Z jej oczu znowu zaczęły wypływać potoki łez. Spadały na koszulkę blondyna. Jej kuzynka niczym dementor wyssała z niej resztki siły. Teraz nie mogła się opanować i po prostu płakała jak mała dziewczynka, gdy się zrani. Bo miała uczucie, że zranione jest jej serce. Mimo, że było ranne toczyło wojnę z rozumem. "To coś więcej" kontra "To tylko przyjaciel". Nagle wzdrygnęła się. Poczuła, że ktoś ją dotyka i aż podskoczyła. Zobaczyła w powietrzu bladą dłoń i kolejna łza kapnęła na jego klatkę piersiową. Delikatnie dotknął jej policzka.
- Miona, nie płacz, proszę. Słyszysz? Nie płacz.
Z wysiłkiem poruszał wargami i ponownie dotknął jej twarzy. Uśmiechnęła się, a on pomyślał, że wygląda pięknie. Łzy już dawno zmyły jej makijaż, oczy miała podpuchnięte, a mimo to zachwycała go.
- Draco, Draco... - głos jej się łamał, gdy do niego szeptała.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Ciii, wszystko będzie okej, obiecuję.

***

Lord Voldemort teleportował się. Stanął przed bramą wejściową do pewnej posesji i westchnął, co ostatnio zdarzało mu się coraz częściej. Za pomocą różdżki otworzył wrota i skierował się w stronę domu. Zastukał do drzwi, pierwszy raz od niepamiętnych czasów zastukał do drzwi. Otworzyła mu kobieta.
- Wejdź, panie.
- Ty nie musisz tak do mnie mówić.
Zbyła to milczeniem.
- Co cię sprowadza w moje progi?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Jesteś sama?
Kiwnęła głowa.
- Powiem szybko, bo czekam już dość długo. Ty wiesz, czego ja pragnę i też tego chcesz. Imponujesz mi jednak tym, jak bardzo jesteś nieugięta i jak wytrzymujesz. Ale ja zawsze mam to, czego chcę.  Nie ważne jak. Po trupach, do celu. Dosłownie po trupach - uśmiechnął się.
- Obawiam się, że cię nie do końca rozumiem.
- Chcę być z tobą, a ty mi ciągle odmawiasz. Zgódź się, a nikomu nie stanie się krzywda. Daję ci tydzień. Tydzień i ani dnia dłużej. W przeciwnym razie zabiję najbliższą ci osobę, zabiję bez skrupułów.
- Jak śmiesz, Tomie Riddle?!
- Dobrze wiesz, że nie takie rzeczy robiłem.
- Jesteś egoistą.
- Wiem. Coś jeszcze?
- Nie, panie - wycedziła.
- Doskonale. I pamiętaj. Tydzień od teraz.

***

Blaise, Astoria, Pansy i Austin wychodzili z mieszkania. Przed apartamentowcem zobaczyli postać w czarnej, powiewającej pelerynie i tłustych włosach do ramion.
- Co on tu ku*wa robi? - szepnęła Pansy.
Mistrz Eliksirów odwrócił się i stanął z nimi twarzą w twarz.
- Czy nie za długo balujecie, Zabini? - wycedził.
- Nie balujemy - odpowiedział za niego Austin.
Snape przez chwilę milczał, a potem oznajmił:
- Najpóźniej dziś wieczorem chcę was wszystkich widzieć w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Malfoy'a i Lestrange-Black też.
Astoria spojrzała na przyjaciół.
- To niemożliwe, profesorze - stwierdziła.
- Czy ja się przesłyszałem, Greengrass?
- Hermiona i Draco są w szpitalu, ale to nic poważnego. Bywa - pospieszyła z wyjaśnieniem panna Parkinson.
Dziewczyna doskonale wiedziała, co pomyśli Severus. Że przedawkowali jakąś używkę. To ich stawiało w bezpiecznej sytuacji.
Nauczyciel zaklął i deportował się, a Ślizgoni skierowali się w stronę szpitala. Gdy byli w pewnej odległości od budynku zobaczyli wypadająca z niego wściekłą blondynkę. Przeszła kilka kroków i ich ujrzała. Wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił.
- Cześć! - krzyknęła z uśmiechem.
- Trzymaj mnie lepiej - szepnęła Pansy do panny Greengrass.
- Po co byłaś w szpitalu? - zainteresowała się Astoria z udawaną życzliwością.
- Jak to po co? - Katherina wydęła usta. - O, Zabini, świetnie wyglądasz!
- Odwiedzałaś kolesia, którego znasz jeden wieczór? - warknęła Pansy.
- Tobie nie pasuje to też?
- Wypie**alaj.
Blondynka parsknęła śmiechem i oddaliła się.
- Co się z tobą dzieje? Zrobiła ci coś? - zdenerwował się czarnoskóry chłopak.
- Jesteś idiotą - zarzuciła włosami i ruszyła w stronę wejścia. Wjechali windą na jedenaste piętro i stanęli pod salą, w której leżał Draco. Przed dużą szybę widzieli Hermionę pochylająca się nad blondynem. Po chwili podszedł do nich lekarz, który dzień wcześniej go operował. Popatrzył do sali razem z nimi i oświadczył z uśmiechem:
- Widzę, że teraz będzie już tylko lepiej.

***

Snape pojawił się przed rezydencją Czarnego Pana. Przyłożył do muru rękę, na której widniał Mroczny Znak i brama się otworzyła. Wszedł szybkim krokiem. Kręty korytarz poprowadził go do salonu. Voldemort tam był. Zdawał się być w ogóle nie zaskoczony przybyciem sługi. Jedynie spojrzał na niego pytająco.
- Znalazłem rozwiązanie twojego problemu, panie.
- Mów dalej.
- Twój wygląd zmieniał się stopniowo, gdy rozszczepiałeś duszę na kolejne części. Więc analogicznie musisz znów ją połączyć w całość, aby odzyskać dawny wygląd.
- Jak? - zapytał lakonicznie czarnoksiężnik.
- Rozrywałeś duszę czyniąc zło, zabijając. Złączysz ją czyniąc przeciwieństwo zła, panie.
- Dobro? - dało się słyszeć jego dziwnie zmieniony głos.
Opiekun Slytherinu kiwnął głową.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 20 - Morze niepewności


Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam zanik weny ;c
-------------------
Rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Patrycji. Wiem, że tego nie przeczytasz, ale ten smutny, melancholijny nastrój bardzo pasuje do twojej obecnej sytuacji.
___________________________________
"Trze­ba się cie­szyć nie tyl­ko z tych dob­rych chwil, po­nieważ złe chwi­le nap­rawdę łączą.. " - autor nieznany
Karetka pogotowia. Szpital. Przerażające białe ściany. Sala operacyjna. Gruby lekarz w fartuchu i rękawiczkach, mówiący "To trudne, ryzykowne. Pęknięta czaszka. Nie możemy dać gwarancji, że przeżyje." To wszystko kołatało Hermionie w głowie, kiedy stała na szpitalnym korytarzu. Astoria, Blasie i Austin siedzieli w milczeniu. Pansy próbowała delikatnie wtrącić choć słówko pocieszenia, ale nie zdało się to na wiele, bo dziewczyna całkowicie ją ignorowała. Pod paznokciami miała jeszcze krew. Krew Jay'a. Jego obrażenia sanitariusze opatrzyli szybko, na miejscu. Pewnie już nigdy go nie spotka. Nie, spotka. Znajdzie i zabije. Na ścianie głośno tykał zegar z czarnymi wskazówkami, które zdawały się złowrogo odliczać czas do... końca. Raz po raz mijała ich wysoka pielęgniarka, która tylko kręciła głową z niesmakiem, widząc stroje dziewczyn. Mijały sekundy, minuty...Wciąż czekali. W oczach panny Black raz po raz stawały łzy. Widziała obraz, na którym próbowała ich rozdzielić. Dłonie blondyna zaplatające sie na jej talii i delikatnie przenoszące ją na bok. Z dala od tego piekła. Przytłaczało ją poczucie winy. To ona chciała się zemścić i poderwała Jay'a, to z jej policzka spłynęła jedna jedyna łza, która sprowokowała bójkę. Nie wiedziała, ile czasu minęło od rozpoczęcia zabiegu. Nie wiedziała, co się z nią działo. Pierwszy raz w życiu była taka bezsilna, taka przerażona, tak się o kogoś martwiła. Pamiętała sytuację, gdy jej matka wylądowała w świętym Mungu. Tylko jeden raz, ale jednak. Wtedy w ogóle nie płakała, nie rozpaczała. Może to dlatego, że Bellatrix nigdy nie okazywała jej miłości? Od dziecka miała wpojone opanowanie. A teraz całe opanowanie szlag trafił, jej życie, tak, jej życie właśnie balansowało na krawędzi. Bała się, że zaraz lekarz wyjdzie z sali i wszystko runie jak domek z kart.

***

Snape siedział w swoim gabinecie. Zauważył, że wielu Ślizgonów nie ma w dormitoriach, ale to było normalne. Takie zasady, takie było życie w Slytherinie. Coś w rodzaju niewerbalnego układu. Uczniowie tego domu zdobywali Puchar Domów i Puchar Quidditcha, a w zamian mogli wszystko.  Mistrz Eliksirów rozmyślał właśnie nad zadaniem powierzonym mu przez Voldemorta. Czarny Pan może go zabić, jeśli mu nie pomoże. Nie, żeby lubił swoje życie. Nienawidził go, ale jednak...w każdym drzemie jakaś tam, głęboko ukryta wola życia.

***
Hermiona stała pod ścianą, włosy miała rozczochrane, kredka i tusz spłynęły jej po policzkach. Nie miała już siły, by płakać. Ledwo trzymała się na nogach. Nagle usłyszała cichy pisk drzwi. Cała drgnęła, przeszedł ją dreszcz. Doktor Wellmann wyszedł i kiwnął delikatnie głową. Wbiła w niego pytające spojrzenie. Była tak sparaliżowana ze strachu, że nie mogła się nawet poruszyć. Nie wiedziała, co dzieje się z resztą. Zegar wybił 4 rano.
- Udało się - oświadczył spokojnie lekarz.
- Będzie żył? - szepnęła panna Black.
- Tak.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Możemy go zobaczyć? - zapytał Blaise.
- Naturalnie, zaraz go przewieziemy do sali. Powinien się obudzić za kilka godzin, jeśli dobrze pójdzie.
Hermionie znowu serce podskoczyło do gardła. Myślała, że już będzie dobrze. Co to znaczy 'jeśli dobrze pójdzie"? Jednak strach był o wiele mniejszy niż poprzednio. Wyprostowała się i popatrzyła w kierunku sali operacyjnej. Zobaczyła jakiegoś blondwłosego mężczyznę, który ciągnął szpitalne łóżko na kółkach. Najpierw zobaczyła tylko biały bandaż, dopiero za chwilę blady nos. To była głowa Draco. Cała była owinięta, było widać jedynie białą niczym mleko twarz chłopaka. Panna Lestrange jak w transie podążała za sanitariuszami pchającymi Malfoy'a. Gdy już leżał w osobnej Sali, stanęła nad nim. Wierzchem dłoni przejechała po jego policzku. Jego ciało było zimne, ale serce mu biło. Blaise, Austin, Astoria i Pansy taktownie zostali na zewnątrz. Dopiero po chwili weszli, aby popatrzeć w jakim stanie znajduje się ich przyjaciel. Jednak później poszli do mieszkania Zabiniego w Londynie, a brunetka uparła się, aby zostać przy Ślizgonie. Dochodził ranek. Co jakiś czas było słychać kroki lub przyciszone głosy na korytarzu. Raz zawyła karetka. Sygnał kolejnego ludzkiego nieszczęścia. Ale ona miała wszystko gdzieś, czekała tylko na przebudzenie, nie zasnęłaby teraz za nic, bo nadal była cała w nerwach. O 7 rano ktoś z personelu włączył radio na zewnątrz. Do uszu dziewczyny dobiegły słowa:


Znowu przyszło mi płakać, 
za to, że chciałam sie śmiać
tysiąc razy oddawać,
to co trafiło sie raz.

Makijaż jak zawsze, by ślady łez zatrzeć,
niech nie widzą, że płacze.
Powieki są po to żeby nie patrzeć,
jak odchodzisz na zawsze.


Z jej oczu również co chwila kapały łzy, które spadały na leżącego blondyna. Tak bardzo się bała. W końcu był jej przyjacielem...i kochankiem. Dalej nie przyznawała się nawet sama przed sobą, że to coś więcej. Ignorowała wszystkie niepokojące znaki na to wskazujące. Wszystko tuszowała, odpychała argumenty w swojej głowie. Tłumaczyła to przyjaźnią.

***

W Pokoju Wspólnym Slytherinu panowało małe zamieszanie. Wszyscy coś szeptali i rozglądali się ze zdziwieniem. Najpopularniejsza szóstka w ich domu zniknęła. Ale nikt nie wiedział o wydarzeniach z ostatnich 12 godzin. Nikt nie wiedział, że w tym momencie "dziewczyna z jajami", Hermiona Lestrange - Black wypłakuje oczy trzymając dłoń cynicznego blondyna.
W Hogwarcie chyba tylko Severus Snape niczego niepokojącego nie zauważył. Pół nocy spędził w dziale ksiąg zakazanych. Opasły tom "Tajemnice najczarniejszej magii" podpowiadał jak rozwiązać problem Czarnego Pana.

***

Doktor Wellmann zaglądnął do sali Malfoy'a przed południem.
- Jeszcze się nie obudził?
Hermiona z niepokojem pokręciła głową.
- Pani jest jego dziewczyną?
Dziewczyna zawahała się. Nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- Eee… tak, tak jakby. Bardziej przyjaciółką... - jąkała się.
- Chodzi o to, czy jest pani dla niego ważna?
- Raczej tak...
Była zdezorientowana, gdy udzielała tych odpowiedzi. Nie miała pojęcia, jakie zamiary ma lekarz.
- Więc, proszę do niego pomówić. Cokolwiek. Pacjenci szybciej się wybudzają, słysząc głos bliskiej osoby - uśmiechnął się ciepło i opuścił salę.
Panna Black pochyliła się.
- Draco, Draco, przepraszam. To moja wina - szeptała. - Obudź się, otwórz oczy, a obiecuję, że już taka nie będę. Proszę, obudź się. Jesteś ważny dla nas, dla mnie. Kocham cię, Draco.
Jego powieki zadrgały i zobaczyła błysk stalowych oczu.