______________________
"Miłość jest potęga, która niszczy i nadaje prawa" ~Giovani Boccaccio
- Mam nadzieję, że włożyłeś seksowną bieliznę, Malfoy - śmiała się jak głupia Black.
- Nie!
- Tak!
- Ile? - wysyczał przez zęby.
- Piętnastu chłopaków - uniosła brew. - I co ty na to, kotku?
- Chyba mnie zamkną w Azkabanie za morderstwo! - warknął.
- Kto tańczy? - Astoria machała z daleka do przyjaciół.
Hermiona wskazała palcem na Draco i zaśmiała się. W tym całym zgiełku nikt nie zauważył zniknięcia Austina. Pół godziny później Pokój Wspólny Slytherinu był wypełniony. Wszyscy już wiedzieli, wszyscy czekali.
Malfoy stał w swoim dormitorium i w myślach przeklinał tą Black. Cholerna, pieprzona, seksowna Black. Musiała wygrać. Musiała. Jedna osoba więcej. Jedna osoba, ku*wa! W końcu wyszedł. Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że złość dodaje mu seksowności. Trzasnął drzwiami od dormitorium i wszedł do Pokoju Wspólnego. Został przywitany brawami. Spokojnym i pewnym ruchem ściągnął krawat i rzucił go jednej ze swoich kochanek. Powoli rozpinał guziki koszuli i uśmiechał się do dziewczyn. Jego umięśniony tors wyłaniał się spod materiału. I ta część garderoby wkrótce leżała obok. W tym czasie Black stała pod ścianą z założonymi rękami i tym swoim perfidnym uśmiechem. Blondyn powoli rozpinał pasek od spodni i zsuwał je w dół. Został w samych bokserkach. Czarnych bokserkach. Dziewczyny zaczynały się czerwienić na jego widok. Tylko Hermiona stała zupełnie niewzruszona - ten sam chłodny wzrok, opanowanie. Draco zaczął spacerować, prężyć mięśnie, uśmiechać się po swojemu. Jego wzrok wędrował na nią. Nie wiedział dlaczego. Po kilku minutach tego "cyrku" uśmiechnęła się delikatnie i palcem pokazała mu, aby do niej podszedł, po czym odwróciła się i wyszła. Malfoy rozdał kilka buziaków i poszedł za nią, choć nikt o tym nie wiedział, nikt nie wiedział, że wyszła - on zgarnął ich uwagę. Przeszedł ciemnawym korytarzem i zapukał do jej dormitorium. Nikt nie odpowiedział. Wszedł, ale było puste. Rozglądnął się. Zielone ściany, srebrne zasłony. Tak, Black była stuprocentową Ślizgonką. Nagle otworzyły się drzwi od łazienki.
***
- Panie Osgood, proszę się ze mną nie wykłócać. Próbował się pan włamać do szkoły. Do mojej szkoły. Do twierdzy Durmstrangu. Tak czy nie? - Igor Karkarow chodził nerwowym krokiem wokół krzesła na którym siedział Austin.
- Nie próbowałem się włamać, powtarzam po raz setny.
- To co? Myśli pan, że codziennie tutaj łapie się "odwiedzających" wchodzących przez okna?
- Nic pan nie rozumie - westchnął blondyn.
- Ja? Ja nic nie rozumiem? Fakty i dowody mówią same za siebie. Zostaniesz w lochach aż skontaktuję się z Albusem.
- Panie Karkarow, czy ja wyglądam na jakiegoś włamywacza? Zna pan mojego ojca, do cholery!
- Proszę ważyć słowa, panie Osgood.
- Taka jest prawda.
- To po co pan próbował wejść przez to okno?
- W odwiedziny, tak jak mówiłem. Bo legalnie nie można! Przez pana zasady!
- Czyli jednak przyznajesz się, że złamałeś przepisy.
- Nikt nie ucierpiał.
- Złamałeś przepisy.
- Przepisy tej szkoły. Chodzę do Hogwartu - próbował.
- Przepisy dotyczące odwiedzających.
- Ale tu nie ma żadnych odwiedzających!
- I nie będzie!
- Więc złamałem przepisy czy nie?
- Tak! - krzyknął Karkarow.
- Jakie?
- Ogólnoszkolne!
- Chodzę do Hogwartu.
- To dotyczące uczniów innych szkół!
- Zgaduję, że nie ma takich - uniósł brew Austin.
- Austin, słuchaj - Igor ze świstem wypuścił powietrze. - Możesz iść.
- Nie. Mam tu coś do załatwienia.
***
- Ooo, Malfoy!
- Wołałaś mnie?
- Może... - uśmiechnęła się słodko.
- No kotku...
Uniosła brew.
- Mam napięte terminy - mruknął.
- Dla mnie znajdziesz czas, tak coś czuję, skarbie.
Jego dłonie powędrowały na jej talię. Była jedynie w czerwonej bieliźnie.
- Chcesz tego? - szepnął.
- Zdaj się na instynkt.
Sprawnie rozpiął jej stanik i rzucił go w kąt pokoju. Przejechał chłodnymi palcami po jej piersiach i zaczął je całować. Possał nabrzmiałe już sutki podczas, gdy Black zaplotła dłonie na jego karku. Wziął ją na ręce i położył na łóżku. Całował jej usta i wplatał dłoń we włosy. Zjeżdżał coraz niżej, obsypując pocałunkami brzuch i piersi Hermiony. Następnie zaczął za pomocą zębów ściągać jej koronkowe figi. Czuł jej dotyk na swoich plecach i w swoich włosach. Jej smukłe palce zsuwały czarne bokserki blondyna. Nagle popatrzył jej w oczy, kiedy mrugnęła wszedł w nią i zaczął się szybko poruszać, podtrzymując jej talię. Panna Lestrange-Black kusząco poruszyła biodrami i wydała z siebie okrzyki euforii. Raz on brał górę, raz ona. Walczyli o dominację. Ich języki tańczyły w tańcu pożądania. Gdy w końcu poczuła wszechogarniające ciepło wydała jeden krótki okrzyk i opadła na niego.
- Teraz możesz mnie dołączyć do swojej kolekcji. Będzie remis - szepnęła z uśmiechem i pocałowała go.
Cudowny <333 Bardzo mi się podoba i czytałam go z uśmiechem na ustach czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.!:D Taniec Draco.?- Chciałabym to zobaczyć. hahah. no i końcówka też niezła. Tylko szkoda, że taki krótki rozdział, albo mi się zdaje .;P Czekam na następny.! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Lubię zboczone momenty ;p
OdpowiedzUsuńwww.albuspotteri.blog.pl