poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 24 - Zniszczyłeś tę miłość, zniszczyłeś nas...

Wiem, długo nie było rozdziału, wiem, jestem zła blogerką ;c. Powinnam potrafić odróżniać życie prywatne od bloga, ale nie potrafię i mieszam się w ten cały shit nazywany miłością i.te.de. nie będę was zanudzać. Zapraszam do czytania ;] Przypominam, że możecie pytać o wszystko na ask.fm/kari1612 albo porozmawiać ze mną anonimowo na gochat.in/kari1612
__________________________________
Dla Karoliny <3
"Nazywasz miłość rzeczą delikatną? Zbyt, owszem, twarda, szorstka i kująca." - Szekspir

Malfoy leżał wykończony w swoim pokoju. Nieświadomy tego, że ktoś widział, co robił na wieży z Katheriną. Nieświadomy jak bardzo kogoś zranił. Dochodziło południe. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi jego dormitorium. Blondyn otworzył w samych bokserkach. Natychmiast poczuł piekący ból w okolicach lewego policzka.
- Co jest ku*wa? - warknął Draco.
Stał przed nim wkurzony Zabini.
- Stary, tylko nie udawaj, że nie wiesz za co. Ty jej lepiej poszukaj! Chyba, że chcesz ją mieć na sumieniu.
- Kogo? - nie rozumiał Malfoy.
- Hermionę - uciął gorzko Zabini.


***


Panna Black siedziała tuż przy płycie jeziora, na błoniach. Z jej oczu spadały słone krople i wpadały prosto do wody. Nie usłyszała kroków za sobą. Draco stanął za nią.
- Co jest? - zapytał.
Gdy usłyszała jego głos i zorientowała się, że tam jest, zerwała się jak rażona piorunem i dosłownie rzuciła na niego.
- Ej, ej, spokojnie - próbował ją przytrzymać, ale szarpała się za bardzo. Z oczu leciały jej łzy.
- Zostaw mnie! - krzyczała, a całe jej ciało się trzęsło. Malfoy rozbudzał sie powoli, wracała do niego zwykła świadomość. Próbował ją niezdarnie objąć, ale ostre plaśnięcie przeszyło powietrze. Dostał w twarz.
- Ty się jeszcze pytasz co się stało? - zapytała spokojnie. - Przypomnij sobie, co robiłeś wczoraj wieczorem - odparła.
Przez jego twarz przebiegło kilka różnych emocji - zaskoczenie, złość, smutek, dezorientacja. Otwierał i zamykał usta jak ryba. Hermiona tylko patrzyła na niego ze smutkiem. Normalnie powiedziałby, że przecież nie są razem, ale teraz poczuł się jak ostatni dupek. Po tym wszystkim, co dla niego zrobiła, po tym, jak się nim opiekowała - tak się jej odpłacił. Nawet nie zamierzał przepraszać, wiedział, że to nic nie da. Gdyby mógł sam by sobie dał w pysk. Popatrzył jej w oczy, odwrócił się i odszedł. I zaczynał rozumieć to, co się wokół niego działo. Wiedział już, że Katherina dopięła swego, że uległ jej grze i przez swój kretynizm zranił kogoś naprawdę bliskiego. Blondyn przeszedł przez Pokój Wspólny Ślizgonów - aż się ugiął pod spojrzeniem, jakim obdarzyła go Pansy. Wszedł do swojego dormitorium i poczuł się jak morderca, morderca uczuć.

 Nie mów nic,
Daj mi żyć
Nie chcę się męczyć znów,
Szkoda słów
Odejdź już,
Nie ma i nie będzie mnie tu
ocaliłam się od Ciebie,
Strata czasu
Nie chcę więcej cierpieć i patrzeć jak
Jesteś z nią, dotykasz ją wciąż
Nie chcę więcej słuchać Twoich kłamstw,
Zabiłeś tę miłość, zabiłeś nas
Odejdź proszę odejdź, gdzie się da
Nie ma dla nas szans, nie ma nas
Jesteś gdzieś daleko,
Już nie cofniesz tego
Upadałeś nisko i straciłeś wszystko
Pożegnałam cię, już nie odzyskasz mnie
Zamknęłam ten dział, nie chcę więcej ran
 

***


Spokojnie upłynęło kilka kolejnych dni. Hermiona nie odzywała się do blondwłosego Ślizgona. Była nawet zła na siebie, że ujawnia swoje uczucia w ten sposób. Natomiast on do nikogo sie nie odzywał, żył i tyle. Tego dnia skończyła się ostatnia lekcja - eliksiry. Blackówna skierowała się w stronę łazienki. Poszedł za nią w pewnej odległości. Czuł, że musi cos zrobić, bo inaczej po prostu rozsadzi go od środka. Cicho wśliznął się za nią, wstrzymał oddech i czekał. Chyba wyczuła jego wzrok, bo odwróciła się gwałtownie. Spojrzała mu prosto w oczy. Draco poddał się impulsowi i emocjom. Chwycił ją za ramiona i powiedział:
- Hermiona, przepraszam cię - z jej oczu zaczęły spływać potoki łez - przepraszam cię! Kocham cię, rozumiesz?
Zaczął ją całować, nie odwzajemniła, ale poddała się mu. Czuł, jak drży w jego ramionach. Była w tej chwili taka krucha i delikatna jak nie ona.
- Co może zmienić twoje przepraszam, Malfoy? Czasu nie cofniesz... - wyszeptała mu do ucha.
- Nie cofnę. Ale ci to wszystko wynagrodzę. Jestem kretynem, Miona. Jestem kretynem, który cię kocha.
Odgarnął jej włosy za ucho, a ona zaplotła ręce wokół jego szyi. Podniósł ją i wyniósł na dziedziniec. Przeszli się wokół jeziora. Milczeli, ale trzymali się za ręce.


***


Voldemort celował różdżką w pierścień leżący przed nim. W końcu miał usunąć ślady z dawnego życia, miał połączyć duszę na nowo. To było dla niego niesamowite uczucie, ale w jakiś sposób bolało. Westchnął i w końcu wyszeptał zaklęcie. Poczuł jak coś w niego wnika, wchodzi do środka. Pojawił mu się raptem normalny, ludzki nos. Voldemort po kolei niszczył wszystkie swoje horkruksy i odzyskiwał dawny wygląd. Gdy stanął pod swoją rezydencją nic nie zostało mu po Lordzie Voldemorcie - był tym samym Tomem Riddle, jedynie nieco starszym. Te same ciemne oczy i włosy. Od progu uśmiechnęła się do niego Narcyza. Był to uśmiech pełen słodyczy. Objął ją w talii i pocałował namiętnie. Kobieta pierwszy raz od bardzo wielu lat nie zaprotestowała. Jedynie wyszeptała mu do ucha:
- Jestem z ciebie dumna.
Odetchnął pełną piersią.


***


Rozległ się głośny plusk wody. To Hermiona pchnęła Malfoy'a do jeziora. Nie chciała, by jej dotykał - już nigdy więcej! A on nieśmiało objął ją w pasie...i nie wytrzymała. Stanęła, uśmiechnęła się szyderczo i patrzyła na jego lodowatą kąpiel.
- Co? Katherina już ci nie wystarcza? - jej głoś brzmiał jak syk węża.
Blondyn szybko wyszedł, kapała z niego woda, ale nie dał po sobie poznać, że jest przemarznięty do szpiku kości. Nawet się na nią zdenerwował za to, co zrobiła. Stanął przed nią i powiedział:
- Myślałem, że już wszystko jest okej... - urwał.
- Mówiłam ci, Malfoy, ty kretynie, że twoje przepraszam nic nie zmieni. Nie chcę, żebyś mi cokolwiek wynagradzał. Już za późno, rozumiesz to? Może najwyższa pora, żebyś to ogarnął. Ja już pojęłam, że moje dawne życie, w którym faceci byli pieprzonym dodatkiem było lepsze! Wiesz ku*wa dlaczego? Bo byłeś pierwszym, któremu zaufałam! I nie udawaj, że nic nas nie łączyło! Wiedziałeś o tym tak samo dobrze jak ja! Żałuję tego, cholernie tego żałuję! Ale nie przebaczę ci ani jednej łzy, Malfoy, ani jednej - zakończyła cicho, odwróciła się i odeszła.
Draco nie próbował jej nawet zatrzymać. Wiedział, że spieprzył wszystko, na własne życzenie. Siadł na wielkim kamieniu i ukrył twarz w dłoniach.


***


Tymczasem Hermiona pobiegła na boisko do quidditcha i usiadła między krzesełkami w wysokiej trybunie Slytherinu. Nie wiedziała, że ktoś ją obserwuje. Usłyszała kroki na drewnianych schodach.
- Spokojnie. To ja – dotarł do niej głos panny Parkinson.
Miona podniosła zapłakane oczy.
- Nie uważasz, że powinnaś ze mną w końcu pogadać, tak szczerze? - zapytała Pansy, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie.
Blackówna milczała.
- Wiesz, że ja i tak już dużo wiem? Nie udało ci się ukryć uczuć - ciągnęła Pansy.
- Ale nikt się o tym nie dowie - groźnie odszepnęła tamta.
- Tak. Więc może przestaniesz to w końcu ukrywać w samej sobie...
- A co chcesz wiedzieć? Kocham tego idiotę, rozumiesz to? Jest najgorszym kretynem, jakiego znam.
- A którego kochasz...
- Ku*wa! Teraz już nie mogę oszukiwać nawet samej siebie! On woli Katherine! - głos jej się łamał.
- Nie woli jej - odparła łagodnie przyjaciółka. - Nie oszukujmy się, nie jest jedyną dziewczyną, z którą się przespał. A z kim pieprzy się najwięcej? No z kim?
- Może mnie lubi. Nie kocha...
- Tak? To dlaczego teraz tak cię błaga? To facet, do jasnej cholery, jaki normalny facet nie uległby tej suce? W tajemnicy powiem ci, że mój Blaise próbował przelecieć Astorię...Tacy są faceci, powinnaś wiedzieć to najlepiej!
- On i tak ma mnie w dupie. Co ja mam robić?
- Jak nie dasz mu szansy, to dopiero zacznie cię tam mieć! Nie wierzmy w to, że jak kocha to poczeka! Nikt normalny nie poczeka. Jestem pewna, że on wróci, na sto procent! Wtedy masz się z nim pogodzić!
Hermiona zaszlochała i pokiwała głową.


***


Ale Draco nie przyszedł. Tylko spał u siebie, spity ognistą whisky do nieprzytomności. Ale w jej pokoju leżał wielki bukiet róż, z małą karteczką "Pójdziesz ze mną na bal? D.". Ślizgonka wyszła ostrożnie na korytarz i zapukała do jego dormitorium, ale nikt nie odpowiadał, więc nacisnęła klamkę. Uderzył ją już od progu zapach wódki. Zobaczyła go, rozwalonego na łóżku, kompletnie pijanego. Westchnęła i podeszła bliżej. Przyglądała sie jego arystokratycznym rysom twarzy, blond włosom i całej sylwetce. Wreszcie pochyliła się nad jego biurkiem i na jakiejś karteczce naskrobała piórem: "Tak. H.".

***

Panna Black nie wiedziała jeszcze, że to nie Draco zaprosił ją na bal. Tymczasem Zabini i Pansy leżeli w dormitorium chłopaka.
- Nie marudź, będzie mi za to wdzięczny - oświadczył.
- I myślisz, że to się uda?
- Tak. A może zajmiemy się teraz własnym życiem uczuciowym? - uśmiechnął się sugestywnie.
- Nie - ucięła ostro i odwróciła się do ściany.
- Kobiety - brunet przewrócił oczami i objął ją ramieniem.

***

Katherina szła szybkim krokiem przez dziedziniec Hogwartu. Jej obcasy głośno stukały.
- O, Black, znowu się spotykamy.. - rozległ się czyjś głos.
Zapaliła różdżkę i skierowała ją za siebie. Na twarzy Notta wymalowała się zdumienie, gdy nie zobaczył Hermiony.
- O, cześć piękna - szybko odzyskał normalny wyraz twarzy. - Wiesz, że to trochę niebezpiecznie włóczyć się nocą samej?
Blondynka szybko oceniła jego wygląd i podeszła do niego.
- A może będziesz moim ochroniarzem? - szepnęła mu nad uchem.
- Bardzo chętnie. Zaprowadzę cię tam, gdzie jest najbezpieczniej - puścił oko. - A co tak w ogóle tu robisz?
- Szukałam... kogoś takiego jak ty - uśmiechnęła się sztucznie.

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 23 - Chwila zapomnienia

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Ten jest nieco dłuższy, aby jakos wam to wynagrodzic. Nie pisałam, bo mój kolega miał (i ma) problem z narkotykami, a ja juz taka jestem, że jeśli ktoś bliski ma problem, to i ja. Mam nadzieję, że rozumiecie tę sytuację :).
_____________________________
"Doświadczenia jak palce rzeźbiarza nadają kształt naszemu wnętrzu."

Milczał przez chwilę, przyglądając się jej. Wyraźnie widział jedynie jej włosy w kolorze jasnego blondu i zapalonego papierosa.
- Cześć - odpowiedział, zupełnie zbity z tropu. W jego głosie słychać było duże zaskoczenie.
- Zastanawiasz się, co tu robię? - zapytała, jakby czytała mu w myślach.
Draco Malfoy w kilka sekund się zreflektował. Odzyskał pewność siebie i odparł pewnie, z seksownym akcentem:
- Więc...co tu robisz?
- Lubię czasem odwiedzać znajomych. Szczególnie dobrych znajomych - mruknęła i zgasiła papierosa.
- Widzę, że masz niezłą intuicję.
- Albo dobre źródło informacji. Albo... i to, i to.
Dało się słyszeć stukot jej obcasów. Przeszła kilka kroków i stanęła przed nim. Czuł jej oddech na swojej szyi.
- Nie przywitasz się ze mną? Zdaje się, że mamy sporo do nadrobienia, Draco.
Przejechał palcem po jej policzku.
- Cześć - zamruczał tuż nad jej uchem.
- Bez whisky jesteś taki... delikatny - stwierdziła z ironią. - Mam ją w torbie, jeśli chcesz.
Blondyn chciał zaprotestować i położył dłonie na jej talii.
- Ale chyba przyszedłeś tu czegoś szukać? Może... - schyliła się wypinając zgrabny tyłek i podniosła z podłogi opasły tom - ...tego?
Wziął od niej księgę, ale w głowie miał co innego. Katherina uraziła jego dumę. Nazwała go delikatnym. I jego głównym celem stało się teraz przekonanie jej, że jest odwrotnie.
- Dzięki - rzucił książkę na jakąś półkę - kocie - wplótł dłoń w jej włosy i pocałował namiętnie.
Odwzajemniła pocałunek i dotknęła przez koszulkę jego umięśnionego torsu. Nachyliła się nad jego karkiem i szepnęła:
- Chyba nikt już tutaj nie przyjdzie o tej porze?
- Nie. Tylko ty masz takie pomysły - roześmiał się Ślizgon.
- Nietypowe, ale dobre, co? - uniosła brwi.
- Nie zaprzeczę - Malfoy włożył dłonie pod jej skórzaną kurtkę i bawił się cekinami przy dekolcie.
- Ostatnio mi uciekłeś, skarbie. Dzisiaj ci na to nie pozwolę - uśmiechnęła się z nutką zadowolenia i dosłownie wskoczyła na niego. Zaplotła nogi wokół jego bioder, a ręce wokół szyi.
Nie czekając na pozwolenie Draco zaczął ją podtrzymywać za pośladki i odpowiadał na jej pocałunki. Jej dłonie z zawrotną szybkością wędrowały po jego ciele. Chłopak przeszedł kilka kroków i posadził ją na najbliższym stoliku. Wieżę oświecało jedynie kilka gwiazd, bo reszta schowała się za chmurami. Pozwoliła mu ściągnąć z siebie kurtkę, zaraz potem bluzkę. Ona też nie próżnowała. Zdarła z niego koszulkę i jeździła długimi paznokciami po jego umięśnionej klatce piersiowej. Dokładnie tak, jak to robiła Hermiona, ale on nawet w ułamku sekundy o tym nie pomyślał. Czarne, poszarpane rurki z trudem zdjął, bo przeszkadzały mu w tym jej wysokie buty. Katherina szybko zsunęła jego jeansy. Blondyn wtulił się w nią i całował jej szyję, bawiąc się zapięciem stanika. Udało mu się go rozpiąć i dotknął jej piersi zimnymi dłońmi tak, że przeszły ją dreszcze. Wyczuł, że sutki natychmiast jej zesztywniały. Nie chciał dłużej czekać. Zsunął jej czarne stringi, a ona jego bokserki i wszedł w nią z mocą.


***
Tymczasem panna Black wzięła gorącą kąpiel. Zaniepokojona, że Draco dalej się nie pojawił, wyszła ze swojego dormitorium w kusej piżamie. Ale jego pokój też świecił pustką. Przestraszyła się i pobiegła na wieżę astronomiczną. Gdy pokonała większość schodków, usłyszała jakiś jęk. Serce prawie jej stanęło. Bała się, że coś się stało. Wbiegła szybko na samą górę i stanęła w drzwiach. Znieruchomiała. Zobaczyła tam jego... i ją. Zobaczyła ich. Ale oni jej nie widzieli. Zbyt byli zajęci sobą. Katherina jęczała, a blondyn poruszał się w niej i bawił się jej piersiami. Hermiona z pewnym zadowoleniem zauważyła, że jej kuzynka posiada o wiele mniejsze niż jej własne. Ale mimo to czuła się, jakby ktoś rozcinał jej serce żyletką, tak jak ona pocięła Jay'a. Patrzyła z bólem w oczach na ich ruchy, na to, jak Draco błądzi po ciele dziewczyny, jak całuje jej usta. Niby wiedziała jaki jest, sama była taka sama. W końcu tiara przydziału wybrała dla nich dom Salazara Slytherina, ale mimo to teraz czuła się dziwnie, źle. Oczy piekły ją niemiłosiernie od łez, które starała się pohamować. Odwróciła się nagle i zbiegła po schodach, nie zważając na to, że mogą ją usłyszeć. Zatrzymała się dopiero na dziedzińcu, przy pomniku. Noc podczas wczesnej wiosny była bardzo chłodna. Jednak jej ból wewnętrzny był tak mocny, że tego nie czuła.
- Nie jest ci zimno, mała? - usłyszała za sobą.
Odwróciła się gwałtownie.
- Mała to jest twoja pała, Nott - warknęła piorunując go wzrokiem. Nie przeszkadzało jej, gdy Draco tak do niej mówił, ale to był Draco....
- Ostra jesteś - podszedł do niej. - Lubię to.
- Masz dwie sekundy, żeby uciec!
- Ale ja wcale nie chcę przed tobą uciekać, kocico! Skoro już tu jesteśmy, ty i ja... - zachęcająco uniósł brwi.
- To co?!
- Nie udawaj, że nie wiesz. Ze mną jeszcze nie spałaś. Nie chcesz mnie przetestować?
- Nie! - ryknęła i zamachnęła się.
Pierwszy raz nie pragnęła swoistej zemsty na Malfoy'u i nie przystała na tę propozycję. Bo nie chciała sie odegrać, choć zawsze to robiła. Niby nie byli razem, ale to robiła. Zawsze. A teraz było inaczej.
- Ty su*o! - złapał jej nadgarstek w locie. Był szybszy. Popełnił jednak bardzo duży błąd. Już i tak była wściekła, a on rozwścieczył ją jeszcze bardziej. W mgnieniu oka wymierzyła mu cios prosto w jądra. Oniemiały z bólu puścił jej rękę, a wtedy dołożyła jeszcze jeden w twarz i odbiegła. Trzasnęła drzwiami od swojego dormitorium. Wyczerpana przeżyciami padła na łóżko i po prostu zaczęła płakać. Jak bezbronne dziecko, którego nie miał kto pocieszyć. Moczyła łzami poduszkę, a twarz miała pobrudzoną spływającym makijażem. Z pokoju obok, od Astorii dało się słyszeć dźwięk piosenki:

Miałeś być przy niej
miałeś być na każdy znak
takiej dziewczynie
do nóg się rzuca cały świat
na każdą chwilę miałeś jej przynieść
powietrza przejrzystego smak
każdym oddechem woła o Ciebie
i tylko Ty nie widzisz jak...
Głęboko w środku gdzieś
i choć bez śladu łez
i oczy nie poznały nigdy, mnie
głęboko w środku tam
otwiera Cię swój świat
otwiera wszystko to, co w sercu ma
Miałeś być przy niej
pilnować czy nie gubi się
silnym ramieniem, siłą miałeś być
żeby mogła czerpać z niej
na każdą chwilę jesteś jej winien
Niebo z dostawą pod jej dach
każdym oddechem woła o Ciebie
i tylko Ty nie widzisz jak
Głęboko w środku gdzieś
i choć bez śladu łez
i oczy nie poznały nigdy, mnie,
głęboko w środku tam
otwiera Cię swój świat
otwiera wszystko to, co w sercu ma 

Hermiona nawet nie miała siły wyciszyć pokoju. Leżała bezwładnie, wyczerpana płaczem. W końcu zasnęła.

***
Nastawał świt. Wyprostowana blondwłosa kobieta stała już nienagannie ubrana przy oknie i obserwowała wschodzące słońce. Nowy dzień. Nowe życie. Podjęła już decyzję. W przedpokoju czekały spakowane walizki.
Lucjusz Malfoy obudził się, wstał i powoli wszedł do kuchni.
- Co tu sie dzieje? - zapytał ostro.
- Wyjeżdżam. Zostawiam ci wszystko.
- Co?! - ryknął.
- Nie oszukujmy się. Nigdy nie byliśmy naprawdę szczęśliwi - zdobyła się na wymuszony uśmiech.
- Gdzie idziesz? - zapytał nieco spokojniej.
- Wiesz, Lucjuszu, jest takie przysłowie "Stara miłość nie rdzewieje".
- Ty ku*wo! - blondyn zamachnął się różdżką. - Avada...!
Ale kobieta była szybsza. Z niezwykłą łatwością nie tylko odbiła zaklęcie, ale również odepchnęła go w kąt pomieszczenia. Rzucił jej zarazem przerażone i pytające spojrzenie.
- Połączyliśmy moce. Bardzo wiele lat temu. Jeszcze zanim cię poznałam - wyjaśniła mu. Bardzo dziwiło jej opanowanie nawet w takiej sytuacji. Władała tak potężną mocą, potrafiła walczyć, postawić na swoim, a mimo to była prawdziwą damą.
- Tak po prostu zostawisz to wszystko? - Malfoy podniósł się z podłogi i popatrzył jej w oczy. - Zostawiasz nasz dom?
Prychnęła.
- Nazywasz to domem?
- Przeżyliśmy tu wiele lat.
- Tak. I to wystarczy. To koniec. Też sobie kogoś znajdziesz. Kogoś, kogo naprawdę będziesz kochał.
- Twierdzisz, że ciebie nie kochałem?
- Nie. Kochałeś. Kiedyś. Teraz już nie. Ta rozmowa nie ma sensu.
- A co z Draco?
- Ma prawie siedemnaście lat. On postąpi tak, jak zechce.
Po tych słowach wyszła z kuchni, wzięła do rąk ciężkie walizy i teleportowała się. Wraz z nią z Malfoy Manor zniknęły resztki optymizmu i namiastka szczęścia. Zrezygnowany Lucjusz przeszedł się po pustym domu i czegoś mu brakowało. Ale wiedział, że miała rację. Nie kochali się. To było coś, co można nazwać przywiązaniem.

***
Narcyza Malfoy wylądowała przed rezydencją Lorda Voldemorta. Zapukała różdżką do drzwi. Czarny Pan we własnej osobie otworzył błyskawicznie. Na jego twarzy najpierw pojawiło się zaskoczenie, a zaraz potem... czyste szczęście. Coś niezwykłego. Niespotykanego. Największy czarnoksiężnik w historii z uśmiechem na twarzy, rozpościerający ramiona. Ale szorstki głos szybko sprowadził go na ziemię:
- Nie dotykaj mnie.
Twarz mężczyzny spoważniała.
- Nie wracasz?
- Wracam.
- Ale przecież wiesz, czego od ciebie oczekuję.
- Tak - potwierdziła.
- Więc o co chodzi, kochanie?
- Nie kocham cię.
- Co?! - krzyknął.
- Nie kocham Lorda Voldemorta - oświadczyła twardo, a po chwili ciszy kontynuowała. - Kocham Toma Riddle'a i do niego wróciłam. Chcę z nim być.
- Naprawdę mnie do tego zmuszasz?
- Taka była umowa. W obecnej postaci brzydzę się ciebie - z niesmakiem wykrzywiła usta.
Przez jego oblicze przebiegło coś w rodzaju smutku.
- Będzie jak chcesz. Wejdź, bella**. Wezmę to - chwycił jej walizki i przepuścił ją pierwszą przez drzwi. Wnętrze było takie ponure, zimne, jakby pozbawione życia. Wiedziała, że dopiero z jej przybyciem ma się to zmienić. Usiadła w skórzanym fotelu.
- Skrzaty zaniosły walizki do twojego pokoju. Tymczasowego. Wszystko ci przygotuję. Czuj się jak u siebie. Jesteś u siebie. Nie będę tracił czasu. Idę... to zrobić.
Deportował się w mgnieniu oka, a ona została sama. Poprosiła o herbatę. Myślała nad swoim życiem. Była pewna, że teraz podjęła naprawdę słuszną decyzję, Bo chyba każdy zasługuje na odrobinę szczęścia?

_______________________________
* Monika Brodka - Miałeś być przy niej
** bella - wł. piękna

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 22 - Zemsta najlepiej smakuje na zimno

Dziękuję za wszystkie komentarze (jeden tutaj -,-) Tylko dzięki nim mam motywację do pisania. I dlatego właśnie wrzucam Wam ROZDZIAŁ NIESPODZIANKĘ, żeby osłodzic początek szkoły :).
__________________________________
"Dojrzewam do miłości w pustce samotności" - autor nieznany

Draco Malfoy obudził się całkowicie. Był słaby, ale była pewność, że przeżyje, że nie utraci pamięci. Rozmawiał, uśmiechał się, niby wszystko normalnie, ale jednak... Dręczyło go coś. Malfoyowie zawsze mieli swoją dumę i swój honor, rzeczy nieskazitelne. A on pozwolił Jay'owi splamić swój honor, skompromitował się w oczach dziewczyny. Po prostu przegrał. Przegrał walkę o nią, ale dalej była przy nim. Mało tego, powiedziała mu, że nieźle podrapała twarz Jay'a - tego wygranego. Młody blondyn miał w tej chwili ją, mimo że rzekomo ją stracił. "Ale przecież ona nie jest rzeczą i może sama wybrać" - myślał. I wybrała jego. A skąd u Ślizgona była ta pewność, że ją ma? Stąd, że to powiedziała. Pewnie myślała, że jej nie usłyszał. A może recytowała pod wpływem emocji, bo chciała, żeby się obudził? Może kocha go jako przyjaciela? Ale kocha... Popatrzył na nią i uśmiechnął się mimowolnie. Właśnie otwierała jogurt, upierając się, że Draco musi coś zjeść. Miał wrażenie, że jej ciemno brązowe źrenice cały czas pozostawały czujne. Przypomniał sobie swój wcześniejszy pobyt w szpitalu, raczej w Skrzydle Szpitalnym w Hogwarcie, ale jednak. Wtedy ona też była przy nim. Stwierdził, że cały czas wychodzi na totalnego idiotę i mięczaka. No i dziwił się, że w ogóle może myśleć, bo głowa go strasznie bolała. Nie prosił jednak o nic przeciwbólowego, bo postanowił być twardy i ratować resztki swej arystokratycznej dumy. A myślał i to intensywnie. O sobie, o niej, o nich...

A Hermiona również przyglądała mu się i snuła przypuszczenia. Zastanawiała się, czy słyszał jej słowa i czy te słowa były w ogóle prawdziwe. Gubiła się we własnych uczuciach i już naprawdę nie wiedziała co robić. Więc opiekowała się chłopakiem, czekając, co będzie dalej, co przyniesie los i co wykombinuje jej ukochana kuzyneczka. Bo panna Black po prostu czuła gdzieś w kościach, że to nie koniec, że Katherina nie odpuściła, że dopiero się rozkręca. Taka już była - zawsze pragnęła tego, czego nie miała.


***

Astoria, Pansy, Blaise i Austin wrócili do Hogwartu. Ale już tego samego dnia późnym popołudniem z powrotem udali się do Londynu, do szpitala. Miny mieli niestety nietęgie. Nie lubili owijać w bawełnę.

- Gadaliśmy ze Snapem - oświadczył Zabini już od progu sali blondyna.

- W sprawie wymiany - dopowiedziała Astoria.
- I? - Hermiona uniosła brwi.
- Pojedzie czwórka z nas - oznajmiła panna Parkinson.
Zapadła cisza. Pojedzie czwórka, czyli dwójka musi zostać w Hogwarcie.

- Ja i Malfoy zostaniemy. Lepiej dla niego... - zaczęła Blackówna.

- Ej - jęknął Draco.
Dziewczyna przewróciła oczami.

- Tak, zostajemy. Nie myśl, że wyleczysz się w tydzień.

Mruknął coś pod nosem i podał rękę Blaisowi i Austinowi. Wtedy do sali wszedł lekarz, który go operował:

- Panno Black, jeśli pani przypilnuje pana Malfoy'a, żeby był grzeczny - puścił oko - to wypiszę go za dwa dni. Ale jednak będzie pan musiał przez pewien czas uważać.

Wyszedł.

- Słyszałeś?

Kiwnął głowa, uśmiechając się delikatnie. I dopiero wtedy do jego obolałej czaszki wpadła myśl, że pomysł Hermiony nie jest jednak taki głupi, jak mu się wydawał. Z jednej strony wspaniałomyślnie ustępują, ale za to z drugiej zostaną we dwoje w zamku. Nie licząc ogromnej ilości pozostałych uczniów, ale wiadomo, że z braku innego wyjścia będą spędzać sporo czasu razem. I zaczął się zastanawiać, czy wymyśliła to specjalnie, aby z nim zostać, czy się naprawdę martwi o jego zdrowie A może i to i to?


***

Średniego wzrostu blondynka weszła do rezydencji Czarnego Pana.

- Znowu chcesz mi grozić, Tom?

- Nie. Ale moje ostatnie słowa są nadal aktualne. Chcę ci jednak ułatwić decyzję.

Powątpiewająco uniosła brew.
- Wrócę do ludzkiej postaci. Do tamtej, dawnej postaci. Pamiętasz? - spojrzał na nią.
Mimowolnie kiwnęła głową. Jednak szybko się otrząsnęła.
- Tylko mi nie mów, że będzie tak jak dawniej, bo cię wyśmieję.
- Nie przesadzaj! - krzyknął. Lord Voldemort nienawidził, gdy ktoś z niego kpił. - Lepiej niż dawniej.
- Ciekawe, co na to twoi śmierciożercy. Oni służą Lordowi Voldemortowi, a nie Tomowi Riddle.

- Nie. Oni służą mnie. I będą musieli to zaakceptować. Nie będą mieli wyboru - wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu.

- Dalej się zastanawiasz? - nie dowierzał.

- Tak. Dałeś mi tydzień i wcześniej odwiedzi nie poznasz - oświadczyła stanowczo.

- Jak sobie życzysz, bella.*


***

Dracon Malfoy cały czas przyglądał się dziewczynie, która siedziała obok jego łóżka i opuszkiem palca wskazującego kreśliła różne wzorki na jego torsie. Nagle przyszło mu coś do głowy. I ten pomysł wydawał mu się tak absolutnie wspaniały, że postanowił od razu go zrealizować.

- Black?
- Mam imię, Malfoy.
- Mionka? - sam siebie zaskoczył tym zdrobnieniem.

- Hmmm...?

- Idziesz z kimś na bal? - zapytał.
- Tak.
- Z kim? - warknął zaskoczony.
- Jak myślisz?

Przewrócił oczami i zrobił zacięta minę. To on próbuje wysilić się na romantyczność, jakoś jej podziękować, że przy nim jest, a ona idzie sobie na bal z jakimś kretynem i jeszcze się z nim droczy w najlepsze!

- Z Austinem?
- Nie. Blisko.
- No chyba nie z Zabinim!

- Jeszcze bliżej! - uśmiechnęła się słodko.

Rozłożył bezradnie ręce.
- Z tobą, głupku - uśmiechnęła się.
Mimika jego twarzy diametralnie sie zmieniła. W tych stalowych oczach już nie było złośliwych błysków. Jedynie delikatne iskierki zaskoczenia i szczęścia. Przyciągnął ją troszkę bliżej siebie.
- Taaak? - zapytał.

W odpowiedzi pocałowała go w policzek i w szyję. Wyraźnie wyczuwała u niego kilkudniowy zarost, ale dzięki niemu był jeszcze bardziej seksowny niż zwykle. Dziewczyna chciała jak zawsze wsunąć rękę w jego blond czuprynę, ale jego głowa była w dalszym ciągu owinięta bandażem. Wobec tego tylko delikatnie pogładziła jego policzek. Lubiła patrzeć jak jego wargi drgają w lekkim uśmiechu. I jej serce od nowa zaczynało toczyć wojnę z rozumem. Bo... czy tak zachowują się przyjaciele? Czy przyjaciele sypiają ze sobą? I czy świetna przyjaźń damsko - męska istnieje?


***

Przez następne dwa dni panna Lestrange pilnowała, żeby Malfoy stosował się do wszystkich zaleceń lekarza. I dzięki temu zgodnie z obietnicą został wypisany. Oczywiście z zaleceniem, żeby się nie przemęczać. Ślizgon cały czas twierdził, że wygląda jak debil z bandażem na głowie, ale Hermiona całkowicie to ignorowała i zaprowadziła go do wyjścia, gdzie już czekali ich przyjaciele. Nagle dziewczyna wzdrygnęła się, tak jakby coś zobaczyła.

- Jedźcie do mieszkania, wrócę za godzinę - wydała stanowcze polecenie i nie czekając na odpowiedź deportowała się szybko. Wylądowała w wąskiej uliczce. Zgodnie z jej przewidywaniem za kilka minut pojawił się tam pewien człowiek. Rzuciła w pośpiechu zaklęcia wyciszające i niewidoczności tego miejsca.

- Witam, witam, cóż za spotkanie - bardziej przypominało to syk węża niż ludzką mowę. Jak głodny boa dusiciel czekający na swą ofiarę.

- O, cześć Hermiona.

- Co ku*wa?! - krzyknęła.
Rzuciła zaklęciem w jakiś budynek, z którego posypał się gruz. Rozległ się huk. Chłopak wytrzeszczył oczy, nie miał pojęcia, co się dzieje. Pierwszy raz w życiu to widział. Okrążyła go na palcach. Znieruchomiał ze strachu.

- Chyba nie powiesz mi, że nie wiesz, o co mi chodzi, hmm…? Nie pamiętasz imprezy? Nie pamiętasz tego blondyna, z którym tak dzielnie walczyłeś, Jay? - syczała cicho.

- Obroniłem cię.
Rozległo się plaśnięcie. Jay złapał się za policzek.

- To mój przyjaciel. Mogłeś go zabić, kretynie! Teraz ja wykończę ciebie - syknęła poprawiając włosy różdżką.

- Co? Nie....
- Serpensortia.

Ogromny wąż go przewrócił, ale chłopak szybko sie podniósł. Machnęła różdżką i wyczarowała niezliczoną ilość grubych czarnych więzów, które spętały go. Jednak ona panowała nad każdym jednym. Przygwoździły go do podłogi. Kucnęła nad nim i aż zwęziła oczy z nienawiści. Następnie rzuciła jakieś niewerbalne zaklęcie, które sprawiało, że wygląd jej różdżki się nie zmieniał, ale każde choćby muśnięcie nią powodowało nacięcia, jakby nożem. Jedno, drugie, trzecie cięcie - krew płynęła z jego torsu, a chłopak wrzeszczał rozpaczliwie, ale nikt go nie słyszał. Czwarte, piąte, szóste, siódme - nogi przypominały krwiste fontanny. Ósme, dziewiąte, dziesiąte - na jego twarzy widniały głębokie szramy. Wykrwawiał się. Panna Black miała to po matce - lubiła pobawić się ofiarą zanim ją pożarła. Stanęła nad chłopakiem i powiedziała tonem jakby zapowiadała pogodę:

- Należało ci się, Jay.

Następnie popatrzyła na węża i szepnęła:

- Zabij.

I lekkim krokiem opuściła uliczkę zostawiając jego doszczętnie zmasakrowane ciało, którego nikt już nie znajdzie, bo na miejsce zbrodni osobiście rzuciła czar.


***


Malfoy, Hermiona, Zabini, Osgood, panna Parkinson i Astoria wreszcie wrócili do Hogwartu "na stałe". Wpadli w normalny rytm lekcji z tym, że panna Black cały czas "miała oko" na Draco. Chodziła z nim cały czas, aż do następnego dnia. Późnym wieczorem wrócili z wieży astronomicznej, kiedy blondyn odkrył, że zapomniał podręcznika i postanowił po niego wrócić. Gdy tylko wszedł, poczuł dziwny zapach - jakby mieszaninę świeżej trawy i dymu papierosowego. Zaczął szukać swojej książki. Pośród teleskopów, map nieba, różnych innych urządzeń i ksiąg. Nagle usłyszał za sobą:

- Szukasz czegoś?

Odwrócił się gwałtownie. Stała i opierała się o barierkę. Od razu ją poznał. To była ona. Skórzana kurtka, bluzka z dekoltem, poszarpane czarne rurki i wysokie czarne buty. No i oczywiście włosy w kolorze tlenionego blondu. Stała nonszalancko i paliła papierosa, zaciągając się i wypuszczając dym przez usta. Katherina. Na wieży było cicho. Spojrzał na nią poprzez ciemność nocy i oczekiwał na to, co nastąpi.

- Cześć - powiedziała jedynie z seksownym akcentem i znów dmuchnęła dymem tytoniowym.

*bella - wł. piękna

sobota, 31 sierpnia 2013

Liebster Blog Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10 pytać otzrymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 10 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Nominację otrzymałam od: dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com

Dziękuję bardzo :)

Nominuję:

1. marco-kamila-bvb.blogspot.com
2. bvb-ada-story.blogspot.com
3. bujaniewchmurach.blogspot.com
4. dramione-historie.blogspot.com
5. dramione-lovers.blogspot.com
6. marco-reus-forever.blogspot.com
7. brokensmile-larry.blogspot.com

Nominowałam blogi, które czytają moi bliscy znajomi, ponieważ ja już naprawdę nie mam kogo ;C. I tak jest tylko 7 ;C.


Odpowiedzi na pytania:

1. Jaka jest Twoja ulubiona postać z "Harry'ego Pottera" i dlaczego?
Bellatrix Lestrange, bo jest bardzo podobna do mnie, podoba mi się jej wierność i oddanie swojemu panu. Imponuje swa odwagą.
2. Gdybyś mógł/mogła zadecydować o tym, do jakiego domu w Hogwarcie będziesz należeć, to jaki byłby Twój wybór?

Slytherin oczywiście :).
3. Który parring według Ciebie jest lepszy? Dramione czy Romione?

Dramione.
4. Czytasz dużo blogów o postaciach z "Harry'ego Pottera"?

Tak, wiele :)
5. Kto jest Twoim ulubionym aktorem/aktorką ?

Helena Bonham Carter.
6. 
Jaka jest Twoja ulubiona książka oprócz "Harry'ego"?

"Zerwane zaręczyny" Agaty Christie
7. Jak myślisz ? Kto byłby lepszym dyrektorem Hogwartu ? Lord Voldemort czy Remus Lupin ?

Zależy z jakiego punktu widzenia Ja jako Ślizgonka jestem za Voldemortem, ale dla reszty pewnie lepszy byłby Lupin..
8. 
Jaka jest Twoja specjalność? Eliksiry, transmutacja, zaklęcia, zielarstwo czy inny przedmiot w Hogwarcie ? Jeśli inny, to napisz jaki :)

Czarna magia, którą nielegalnie praktykuję :D.
9. 
Śmierciożercy czy Zakon Feniksa ?

Śmierciożercy <3
10.
Jaki jest Twój ulubiony parring ?

Wiem, że to nieskromne, ale dramione, które sama tworzę - czyli oboje ze Slytherinu.

Moje pytania:

1. Ulubiony kolor?
2. Jesteś tolerancyjny/a?
3. Masz jakąś fobię?
4. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?
5. Jaki jest twój ulubiony zapach?
6. Jakiej muzyki słuchasz?
7. Chciałbyś/chciałabyś być nieśmiertelnym?
8. Co myślisz o hejterach?
9. Za co byłabyś/byłbyś w stanie oddać życie?
10. Ile masz lat?