Prezentuję wam nowy rozdział. Ale muszę ponarzekac oczywiście. I niestety na was. Już 18 rozdział, a wciąż mało komentarzy. Ci, którzy zawsze komentowali teraz zniknęli. Chciałam poinformowac, że nadrabiam zaległości w czytaniu blogów innych i komentuję wszystkie zaległe rozdziały. Więc jesli ktoś działa na zasadzie 'nie komentuję, bo ona mojego też nie komentuje' to w tym przypadku jest to bezsensowne...
Zapraszam do czytania
M.
_________________________
"Taktyka "niedostępności" nie sprawdza się na dłuższą metę." - autor nieznany
- Ale co się
stało? – nadal nie rozumiała Hermiona.
Ledwo ukrywała wściekłość. Leżała
w pokoju Malfoy’a, w łóżku Malfoy’a, a on uśmiechał się jak nienormalny!
- Ucierpiałaś
w akcji, skarbie.
- Ale
wygraliśmy?
- A co ja
jestem, serwis informacyjny? Nie ma nic za darmo, słońce.
- Malfoy! –
jęknęła.
Nachylił się
nad nią i szepnął jej do ucha.
- Mów mi
Draco.
- Co chcesz?
– uniosła brwi.
- Co
proponujesz? – blondyn dopiero się rozkręcał.
- Zaraz ci
coś zrobię – warknęła.
- Czym? –
zapytał niewinnie.
Chciała wyciągnąć
swoją różdżkę, ale jej nie wyczuła.
- Może tym? –
wyciągnął ją ze swojej kieszeni.
Zaczął się z nią droczyć.
Ciemnowłosa próbowała wyrwać mu różdżkę, a on umyślnie nią manewrował. W końcu
„przypadkowo” przygniótł Ślizgonkę do łóżka. Dłonią szybko powędrował do górnej
partii jej uda. Panna Black wsunęła mu dłoń w blond czuprynę i przyciągnęła
jeszcze bliżej do siebie. Zaczęła go całować, zachłannie, po francusku. Czuła
jak odwzajemnia i posuwa się dłonią coraz dalej. W końcu przerwała. Odsunęła go
od siebie i złapała za jego zielony krawat.
- Teraz masz
mi powiedzeć – oznajmiła stanowczo.
- No więc
całkowita, totalna, absolutna klęska.
- Kogo?
- Gryfonów, a
teraz za to płacisz, kotku – znów ją do siebie przyciągnął.
Całowali się bez opamiętania.
Zapominali o tym, że się nawzajem irytują, o tym, co się wokół nich działo.
Dlatego właśnie wielce się zdziwili, gdy odkleili się od siebie i zobaczyli, że
w progu stoi Pansy.
- Widzę, że
już czujesz się lepiej – oświadczyła.
Panna
Lestrange i Malfoy zarumienili się nieco.
- Taa, dzięki
za troskę, Pan.
- Ależ nie ma
za co, Miona. To co, idziesz do dormitorium? – Pansy robiła to celowo.
- Tak, jasne – oznajmiła
niespodziewanie Hermiona i uśmiechnęła się. – Na razie, Draco – spojrzała na
niego znacząco.
Panna Parkinson przeszyła ich badawczym
spojrzeniem, przepuściła przyjaciółkę i zamknęła drzwi.
Blondyn został sam. Tak jakby nie
dowierzał, że to się stało. A już myślał, że przekupił Blackównę na kolejny
wieczór. Cała sprawa z nią była dziwna. Bo ona była jedyną, która nie znudziła
mu się po jednej nocy. Jedyną, która sama nie pchała się w jego ramiona.
Jedyną, która była wyzwaniem. A Dracon Malfoy uwielbiał wyzwania. I gdy teraz
zrezygnowany wziął prysznic i leżał w łóżku patrząc tępo w sufit, czekała go
niespodzianka. Ktoś zapukał do jego drzwi. Następnie uchyliły się i zobaczył w
nich osobę, o której właśnie rozmyślał. Ubrana była w bluzeczkę na ramiączkach
z głębokim dekoltem i krótkie spodenki. Popatrzył na nią pytająco.
- Cześć, Malfoy. Sorry, że tak
późno. Tylko Pansy powiedziała mi jak to było, że mnie przyniosłeś i jeszcze
przy mnie byłeś. Chciałam ci tylko podziękować.
To już go zupełnie zbiło z tropu.
Miła Black. To było tak samo dziwne jak uśmiechnięty Snape czy jego ciotka
Bellatrix ubóstwiająca szlamy. Jej zachowanie tak go zszokowało, że aż sam
postąpił nienaturalnie.
- Nie ma sprawy. Jakbyś jeszcze
mnie potrzebowała czy coś to przyjdź. Albo mam lepszy pomysł – uśmiechnął się.
– Chodź, tak dla bezpieczeństwa – mrugnął do niej i odchylił kołdrę.
Dziewczyna zawahała się lekko, co
było wynikiem jego zachowania i podeszła kilka kroków. Ściągnęła szorty i
wsunęła się obok niego. Blondyn przytulił ją czule, a ona oparła głowę o jego
nagi tors. Zasnęli.
***
Narcyza
Malfoy patrzyła hardo w twarz Mistrza Eliksirów.
- Co się tu
sprowadza o tej porze? – zapytał Snape.
- Masz
nadzwyczajne relacje z Czarnym Panem, prawda Severusie?
Mężczyzna
przytaknął.
- Oboje go znamy, więc to trochę
dziwnie zabrzmi, ale jeśli kogoś mielibyśmy określić jego przyjacielem, byłbyś
to niewątpliwie ty.
- Do czego
zmierzasz?
- Mam poważny
problem. On usiłuje rozbić moją rodzinę.
- Twoje co,
Narcyzo?
- Przestań,
Severusie. Dobrze wiesz, o czym mówię. Może mógłbyś na niego wpłynąć.
- Jest jedna jedyna osoba na tym
globie, która potrafi na niego wpłynąć. To nie jestem ja, a oboje dobrze wiemy,
kto to jest. Domyślam się, o co ci chodzi, ale ja ci pomóc nie mogę. Przykro
mi.
***
Następnego dnia była sobota, więc
panna Lestrange liczyła, że pośpi dłużej. Zwłaszcza w wygodnych ramionach
Malfoy’a. Ale nie tym razem. O 8 rano rozległo się natarczywe pukanie do drzwi.
- Panie
Malfoy! – wołała profesor McGonagall.
Na to Hermiona wyskoczyła z łóżka
jak z procy i weszła do szafy. Musiała przyznać, że nie było tam tak źle.
Pachniało jakby mieszanką perfum, płynu do płukania i naturalnego zapachu jego
ciała. Tymczasem blondyn otworzył drzwi.
- Profesor
Dumbledore chce was widzieć za godzinę w Wielkiej Sali. Obowiązkowo.
- Dziękuję,
pani profesor.
- A nie wiesz
gdzie to się podziewa panna Lestrange-Black, Malfoy?
- U Pansy.
- Jest zakaz.
- Tak, ale wie pani, pani Pomfrey
zalecała, aby nie zostawała na noc sama po tym wczorajszym incydencie. Wie pani
o czym mówię? Na Opiece nad Magicznymi Stworzeniami ugryzł ją chrobotek.
- A tak, dobrze. Tylko niech się
pan ubierze, panie Malfoy – zlustrowała wzrokiem jego postać odzianą jedynie w
bokserki.
Gdy tylko
zamknęła drzwi, Hermiona chcąc nie chcąc, teleportowała się do Pansy.
***
Przy śniadaniu przy stole
Ślizgonów panowała niebywała wrzawa. Efekt nocnego zwycięstwa nad wrogim domem.
- Slytherin, ciszej proszę –
przemówił Dumbledore. – Zebrałem was tutaj, bo mam wam do przekazania dwie
wiadomości. Ale nie dobrą i złą, tylko dobrą i jeszcze lepszą – starzec uśmiechnął
się z własnego dowcipu.
Hermiona i
Pansy przewróciły oczami.
- Jak wszyscy wiemy, zbliża się Boże
Narodzenie. Dlatego z tej okazji szkoła organizuje dla was, uczniów, bal
bożonarodzeniowy. Ciszej! Bal jest dla klas od 5 do 7, towarzyszyć mogą też
osoby z 4. Dla wszystkich młodszych będzie wcześniej osobna zabawa. Nie
jęczcie, a wy się za bardzo nie cieszcie. Szczegóły omówią z wami opiekunowie
domów. A teraz druga nowina. Nawiązałem kontakt z moim dawnym przyjacielem
Igorem Karkarowem, dyrektorem Durmstrangu. Dlatego zaraz po świętach
zorganizujemy wymianę uczniów – dwóch chłopców i dwóch dziewcząt. A teraz
smacznego i błagam, ciszej!
***
- Pansy, skończ już z tą numerologią, Hermiona, przestań
wpieprzać te pomidory, bo utyjesz do balu! – denerwował się Zabini.
Dziewczyny siedziały na sofie w
Pokoju Wspólnym Slytherinu i zastanawiały się, co zrobić, żeby przekonać
Dumbledore’a, aby cała ich paczka pojechała na wymianę. Upierały się, że nie ma
takiego sposobu i próbowały się „odstresować”, co z kolei stresowało Zabiniego,
który popijał ognistą whisky prosto z butelki.
Po chwili wszedł Malfoy, też w
nienajlepszym humorze, narzekając, że nie ma taktyki na mecz z Gryffindorem.
Przybyła także Astoria, która
opadła na fotel, a dziewczyny dobrze wiedziały, że martwi się o to, czy Flint
zaprosi ja na bal bożonarodzeniowy.
I gdy tak wszyscy siedzieli i
piorunowali wzrokiem widoki za oknem, nadszedł Austin.
- Cześć wam –
rzucił wesoło. – No co się tak patrzycie?
- Chcemy wszyscy jechać na
wymianę, nie mamy taktyki na mecz, mamy problemy balowe i mamy problemy, bo
nasi przyjaciele je mają – wymieniła po kolei Pansy.
- Aha –
stwierdził inteligentnie i położył się na drugiej sofie.
***
Peter Pettigrew „Glizdogon”
powiedział Lordowi Voldemortowi, że nie wie, co zrobić, aby ten znów przybrał
postać Toma Riddle’a. Natomiast Czarny Pan stwierdził, że chyba oszalał dając
szansę tępemu szczurowi. I teraz zostało mu już tylko jedno wyjście. Wyjście,
które nazywało się Severus Snape.
***
Austin od
godziny leżał na sofie. Humor jego towarzystwa pozostawał bez zmian.
- Zamierzacie
tak przesiedzieć cały dzień i cały wieczór?
- A co mamy
robić? – warknął Draco.
- Mam na to
tylko jedno słowo. LONDYN.
Tak nie do rozdziału, przepraszam, że nie czytałam i nie komentowałam, ale 1. nie mam od wakacji czasu, 2. miałam zamiar wejść po powrocie z Londynu :) Ale znalazłam trochę czasu i jestem. Mam nadzieję, że nie jesteś zła.:)
OdpowiedzUsuńRozdział. Cudowny, uwielbiam a raczej kocham rozmowy Draco z Hermioną ;3 są tacy zabawni hahah
Bal bożonarodzeniowy? Może być fajne. Liczę również że wszyscy pojadą, może być niezły ubaw :D
Jeszcze raz przepraszam, że tak zaniedbałam, ale wróciłam już więc teraz już powinnam normalnie wszystko czytać :) Gorzej będzie z komentowaniem, ale to od razu po powrocie zrobię :) Czekam oczywiście na następny :)
ZAJEBIASZCZY ROZDZIAŁ!! :D i nie martw się u mnie też nikt nie komentuje,ale pisze dla siebie i tobie też radze obrać taką taktykę. Ale ja mówie,że rozdział super i czekam na next!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj cały Twój blog :) Jestem zachwycona wszystkimi rozdziałami. Świetnie wykreowałaś nowy charakter Hermiony, po prostu c u d o <3
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotkałam się z takim Dramione i muszę przyznać, że mnie bardzo pozytywnie zaskoczyłaś :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
Veronica
PS. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :
http://dramione-latwo-wybaczyc-kochanie.blogspot.com/
No i skończyłam czytać całe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Ciszę się, że występuje tu Voldemort. Jest trochę za miły jak na siebie, ale dla mnie idealny! :D
Czekam na rozdział 18.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
Genialne <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały - są niesamowite :) Z niecierpliwością czekam na następne. Życzę dużo weny twórczej i nie przestawaj pisać , bo masz talent . :)
OdpowiedzUsuń